Zaczynałam się na nowo lepiej czuć w towarzystwie Arota. Tak, jakbym się wyluzowała. Zdziwiło mnie jego zdanie o mnie, ale w sumie się ucieszyłam. Choć bardziej się zawstydziłam. Zarumieniłam się nawet.
- Byłam silna...Bo coś nie dawało mi spokoju. Po tym wszystkim żyłam dla Lilith. Chciałam by się urodziła. I żyła w szczęściu. - powiedziałam spokojnie po czym pozwoliłam sobie kontynuować - Potem...Tak. Miałam chwilę zawahania. - przyznałam się - Ale uratował mnie tak jakby Contesimo. - dostrzegłam jak ogier niespokojnie przestąpił z nogi na nogę - Zaprzyjaźniliśmy się. A potem jeszcze Ty. Tak. Wy dwoje mnie uratowaliście.
- mówię z uśmiechem.
Arot?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz