Po chwili tuż obok mojego ucha pojawił się Marlo i cicho wyszeptał:
- Gwiazdy cieszą się ze wspólnego spotkania. I ze wspólnej rozmowy.
Jak zwykle do końca go nie rozumiałem ale w sumie lubiłem tą jego tajemniczość. Czy nie za to go właśnie lubiłem? Choć na pewno nie tylko za to.
- Gdyby tylko mówiły tym językiem co ja... - powiedziałem ze smutkiem - Chciałbym rozumieć ich mowę. Pewnie dużo wiedzą o świecie. - dodałem z zazdrością. Tak bardzo chciałbym posiąść wiedzę, którą one zapewne mają.
- Wiedzą tyle, co nic i tyle co wszystko. - odparł niezrozumiale mój przewodnik - Świat to rozległy temat. W niektórych kwestiach wiedzą wszystko, w innych zaś nic. - starał się wytłumaczyć.
Gwiazdy...odlegli nauczyciele. Niemi. Ale patrząc w gwiazdy zaczynam rozumieć co miał Marlo na myśli, mówiąc o wspólnej rozmowie. One przekazują mi wiele, ale tego jeszcze nie jestem świadom.
Kiedyś zrozumiem. Ale nigdy nie będę wiedział wszystkiego. Nikt tego nie wie.
- Masz rację. - mówię choć Marlo już zniknął. Zamiast tego odezwała się siwa klacz, która wciąż leżała nieopodal, również wpatrując się w gwiazdy. Teraz jednak obserwowała mnie ponieważ moje ostatnie słowa były słyszalne także dla niej.
- Mówiłeś coś? - spytała spokojnym głosem. Choć nie widziałem wyrazu jej pyska byłem wręcz pewien, że się uśmiecha. Niepokoił mnie ten uśmiech u niej. Ale może jest po prostu radosną osobą? Przecież ja się nie znam na innych. Może to normalne. Może jest po prostu miła.
- I tak, i nie. - odpowiadam równie niejasno jak ma w zwyczaju mój przewodnik. Powinienem się chyba poprawić i właśnie tak zamierzałem zrobić. Tylko szukałem słów. Jak jej odpowiedzieć?
- Tak, ale nie do Ciebie. - to zupełnie nie polepszało mojej sytuacji; oprócz nas nie było tu żadnego innego konia. Mimo wszystko byłem ciekaw jej reakcji więc powiedziałem tak a nie inaczej, jakby w eksperymencie.
Falka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz