niedziela, 27 marca 2016

Od Vendeli von Meteorite- c.d. Odium

-To teraz postaramy się, aby już nigdy tak nie było.- zadecydowałam stanowczo.
-Sądzisz, że ktoś oprócz Ciebie, mógłby się zainteresować kimś takim jak ja?
Nim zdążyłam odpowiedzieć, ktoś zapukał do drzwi mojej jaskini, a chwilę potem dało się słyszeć głos Rothen'a:
-Jest tu kto?
Spojrzałam szybko na Odium'a, który wpatrywał się lekko niepewnym wzrokiem w miejsce, z którego dochodził dźwięk.
-Spokojnie.- rzuciłam szybko do niego.- Akurat ten ogier nie widzi świata poza swoją ukochaną Heaven, więc pewnie nawet nie zwróci na Ciebie większej uwagi.
Samiec uśmiechnął się lekko w odpowiedzi i cofnął jeszcze bardziej w głąb mojego mieszkania. Ja zaś zawołałam:
-Jasne!
Po chwili przede mną pojawił się ciemnobrązowy koń.
-Witaj, Vendelo.
-Miło mi Cię widzieć.- odparłam.- Co Cię tu sprowadza?
-Wydaje mi się, że coś stało mi się w lewe kopyto.- wyjaśnił i podniósł je, a ja przyjrzałam mu się uważnie, po czym stwierdziłam.- Musiałeś wejść w jakieś kolczaste rośliny, bo jest całe poranione.
Po tych słowach podeszłam do jednego z koszy i wyjęłam z niego tubkę maści, którą podałam memu pacjentowi, mówiąc.- Masz je tym smarować dwa razy na dzień i powinno się zagoić.
-Dziękuję.- powiedział i zaczął się oddalać, ale ja go zatrzymałam:
-Przyjdź do mnie na wizytę kontrolną za trzy tygodnie.
-Będę pamiętał.- zapewnił mnie i odszedł w swoją stronę.

<Odium? Nic się nie stało.>

Od Martela- CD. Lilith

Lepszej w życiu odpowiedzi nie mogłem dostać od jakiejkolwiek osoby. I nie dostałem, dlatego zdziwionym spojrzeniem zmierzyłem klacz, która uśmiechała się delikatnie nie widząc powodów mojego zdumienia. Po chwili również na moim pysku pojawił się szeroki uśmiech.
-Nie musisz mnie nawet namawiać droga Pani- ukłoniłem głowę lekko- To mam... pewną propozycję- wyszczerzyłem się zadowolony.
-Tak? Jaką?- spytała widocznie zaintrygowana.
-Więc tak... oto mój genialny plan- wewnętrzny głos krzyczał, że to będzie kolejny z moich planów, który doprowadzi albo do "zrujnowania" psychiki kolejnej osoby albo kolejnymi połamanymi żebrami i tym podobne, ale jak to w moim zwyczaju, totalnie zignorowałem przeczucia wewnętrzne oraz instynkt samozachowawczy i przeszedłem do rzeczy- Więc tak... szukamy jakiegoś źrebaka, obojętnie jakiego, byleby był chętny do zabawy. On prowadzi nas do takiego miejsca gdzie żaden inny koń, dorosły, raczej się nie zapuszczał. Potem zbieramy dodatkowe osoby i bawimy się w poszukiwania skarbów. Najpierw jednak trzeba znaleźć to miejsce- przystanąłem, bo podczas tej długiej wypowiedzi krążyłem w kółku- To jak? Podoba ci się moja propozycja?
Klacz zastanowiła się.
-A! I jeszcze coś... Potem zwiedzimy kolejne miejsce. Jeszcze nie wiem jakie, ale spontanicznie coś na pewno przyjdzie mi do głowy- pokiwałem łbem z pozytywnym nastawieniem.

Lilith?

piątek, 25 marca 2016

Od Scolle - Do Arota

Moje życie jest nudne. Potrzebowałam oderwania się od rzeczywistości, miłosnej przygody, która zmieni moje życie. Chociaż na chwilę.
Bo z chwil składa się życie.
Podeszłam do pierwszego lepszego ogiera, który nie wyglądał na samotnika lub sadystę. Wydawał mi się uroczy.
- Witaj, kruczoczarny wojowniku. Wydajesz się bardzo ciekawą duszą. Poznamy się? Ja jestem Scolle, z żywiołu Szczęście. - mówię do niego z moim typowym dla siebie uśmiechem.

Arot?

Od Hagara - Do Firahees

Tyle już dni nie widziałem się z Rahees, czułem, że tęsknię za tą niezależną duszą. Martwiłem się o nią, o jej chorobę. Miałem ją wspierać podczas gdy sam zachorowałem. Dwa tygodnie siedziałem w jaskini i kichałem i kaszlałem.
Teraz jednak jej szukałem. Chciałem się z nią spotkać. 
Na szczęście była u siebie. Zapukałem. Wyszła wyraźnie zaspana.
- Rahees, jak się czujesz?  - pytam, delikatnie się uśmiechając na jej widok.

Firahees?

Od Lilith - Cd. Martela

Patrzę uradowana na otaczający nas widok, gdy mijamy szybko te wszystkie piękne miejsca. Pustynia Królików to piękne miejsce lecz dotąd byłam tam sama. Dlatego się cieszyłam gdy zaproponował akurat to miejsce.
Gdy już dotarliśmy Martel spytał:
- Co chciałabyś konkretnego robić?
Po krótkim zastanowieniu się odpowiadam:
- Szaleć, proszę Pana.

Martel?
Wybacz, że tyle czekałaś  ;-,

Od Lilith - Cd. With Me

Mija już kolejna godzina a my go dalej szukamy i nie możemy go znaleźć. Bardzo się zmęczyłam. W końcu przystanęłam i zaczęłam sapać.
- Co się dzieje?  - pyta With Me, trącając mnie pyskiem.
- Zmęczyłam się. Trzy godziny chodzenia w te i we wte mnie zmęczyło. Odpocznijmy. - westchnęłam
- Co chcesz teraz robić? - spytał mnie mój chłopak.
- Ty coś wymyśl.  - rzuciłam szybko

With Me?
Przepraszam za taką długą przerwę, zapomniałam.

poniedziałek, 14 marca 2016

Od Havany- CD. Dreamer`a

Czułam się nie najlepiej. Od kilku dni męczyły mnie zawroty głowy, a co gorsza nie mogłam spać. Chodziłam tylko po jaskini, co jakiś czas wpatrując się w chmury, które przykrywały zapewne rozgwieżdżone niebo i mocno świecący księżyc. Cieszyłam się, że zima w końcu odchodzi. Lubiłam tę porę roku, ale teraz straciłam jakby sympatie do niej. Od tak, od razu.
Nie mogłam przestać myśleć o odejściu Castelana, w dodatku konie z pobliskiego stada znowuż zaczęły uważnie się nam przyglądać. Jednak ta druga sprawa była sprawą... jakby to ująć... z życia przywódcy. Bywało i tak gdzie patrolowanie terenów, dyplomacja z innymi alfami była rzeczą normalną. Przychodziło się, rozmawiało i tyle. Nawet jeśli to wróg. Jednak czyżby rzeczywiście odejście jednego członka od stada było tak... bolesne? Przecież tylu już odchodziło Havano. Przecież... Dęblin też odszedł. I to w jakiej sytuacji. Gdy już chciałaś dać mu drugą szansę... gdy go na prawdę kochałaś. Gdy kochanka i jej dziecko zrozumiałaś, a swojemu partnerowi byłaś gotowa wybaczyć. Czyżby Castelan znalazł to co szukał? Nie było mu tu dobrze? Przecież traktowałaś go jak przyjaciela...
-Jesteś głupią idiotką- obok wyjścia stanęła ciemna sylwetka, która swoimi błyszczącymi ślepiami wpatrywała się we mnie przenikliwie.
-Jeśli zamierzasz rozpoczynać kolejną nie mniej ciekawą konwersacje niżeli przedtem... to nie trzeba, oszczędź sobie- odwróciłam głowę.
-Po co ci to wszystko? Tylko dodatkowe zmartwienie i stres- byłam ciekawa skąd ona to wszystko wie.
-Idź sobie poganiaj wiewiórki w lesie i wyżyj jak tylko chcesz. Byleby nie na naszych terenach. Nie jestem w nastroju do rozmowy- wstałam i weszłam głębiej do jaskini.
-Kolejny cię zostawił niczym zabawkę. I coś czuję, że następnemu nie zaufasz. A przynajmniej postaram się o to- z jej ust zabrzmiało to jak groźba.
-Nie musisz się martwić o moje dobro, Sharee...- posłałam jej zimne spojrzenie.
Uchyliła lekko głowę w złośliwym uśmiechu.
-Dla alfy wszystko- odwróciła się- A tak na uboczu jak już rozmawiamy... Zrób coś z tymi Hiorytami nad Willą Mrocznej Damy. Doprowadzają mnie do skurczów żołądka- rzuciła obojętnie w moją stronę i zniknęła w cieniu.

*kilka godzin później*
-Witaj Dreamer- przywitałam się z ogierem, którego zobaczyłam tuż przy jego jaskini.
-Witaj Havano. Jak noc?- spytał z uśmiechem.
-Dobrze, jak zwykle- odwzajemniłam uśmiech- Przyszłam się rozejrzeć i spytać jak ci się spało pierwszej nocy- skierowałam głowę na jaskinię ogiera.

Dreamer?
Wybacz, że tak długo

Od Martela- CD. Lilith

Hmm... to dobre pytanie. Ja praktycznie wszędzie potrafiłem się pozytywnie "wyżyć", gdziekolwiek by nie było. Na przykład około dwóch tygodni temu byłem w Lesie Peeves, gdzie o mało oka nie straciłem, gdy bawiłem się z duchami w berka. Gdybym się wtedy nie przewrócił to wpadłbym na gałąź i oślepłbym. Na szczęście skończyła się tylko na kilku siniakach i bolącym zadzie.
Ale wracając do tematu. Klacz pewnie oczekiwała bardziej przyjaznego miejsca niż Las Peeves. Miejsce do którego mogliśmy iść mogłaby być Pustynia Królików, nie wiem tylko jak ona by zareagowała na moją tak dziecinnie śmieszną propozycję.
A zresztą... raz kozie śmierć.
-Pustynia Królików. Pewnie już tam byłaś, ale mało dorosłych koni zagląda w głąb niej. A jest na prawdę co oglądać. Chodź- zamachnąłem się głową i pokazowym kłusem i uniesioną głową niczym źrebak zacząłem kłusować w stronę naszego celu.

Lilith?

Od Odium - Cd. Vendeli von Meteorite

Przeanalizowałem w głowie raz jeszcze słowa, jakimi Vendela opisała mi przedmiot. Brzmiało sympatycznie. Czułem się niezręcznie, nieprzyzwyczajony do takich prezentów. Każda chwila wydawała mi się nowym dla mnie przeżyciem. Może dlatego, że dotąd żyłem, uprzedzony do Innych. Nie wiem nadal jacy oni są ale Vendela z pewnością jest godna zaufania. Nie wiem co mnie do tego przekonało ale udało jej się. Wzbudziła moje zaufanie. To jak otrzymanie nagrody Nobla.
- Coś nie tak? - powtórzyła pytanie Vendela, przerywając moje rozmyślania.
- Uh? Przepraszam trochę się zamyśliłem. Bardzo mi się to podoba, po prostu nie jestem przyzwyczajony do takich sytuacji. Wszystko wydaje się takie nowe, dla kogoś kto zawsze stał z boku, by nie oberwać. - powiedzialem, spuszczając wzrok.

Vendela von Meteorite?
Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. Co tu dużo mówić zapomniało mi się w natłoku spraw  ;-;

środa, 2 marca 2016

Od Vendeli von Meteorite- c.d. Odium

-Miło mi to słyszeć.- rzekłam z lekkim uśmiechem, którego on niestety nie był w stanie zauważyć.
***
Po paru minutach, które upłynęły nam w całkowitej ciszy, naszym oczom ukazała się zbudowana jakby z setek niebieskich płytek skalnych, dość spora jaskinia:
 Zdjęcie z Groty Fingala

-Jesteśmy na miejscu.- oświadczyłam i dodałam.- Jeżeli chcesz, możesz wejść do środka.
-Jesteś pewna, że to dobry pomysł?- zaindagował dość niepewnie Odium.
-Oczywiście, większość rzeczy jest tu poustawiana pod ścianami, więc nie musisz się martwić, że coś przewrócisz.
-A po czym mam poznać, że się właśnie do nich zbliżam?- zainteresował się, stawiając jedną nogę na progu i taksując wnętrze nic niewidzącym wzrokiem.
Zamyśliłam się przez dłuższą chwilę, po czym zaindagowałam:
-Potrafisz wyczuć chłód spowodowany ciągłym spadaniem kropelek wody po skałach?
-Jasne.-zapewnił mnie i dodał z nutką dumy.- Ponadto słyszę ich szmer.
-To doskonale!- zawołałam entuzjastycznie i popchnęłam go lekko w głąb.
-Ale czy to na pewno wystarczy, bym niczego Ci nie zepsuł?- zapytał, wciąż niezbyt pewny siebie.
-Sądzę, że powinno, a nawet jeśli nie, nie masz się czym martwić, większość z tych przedmiotów potrafię naprawić sama.
-W takim razie musisz być ,,złotą rączką".- stwierdził ogier i zaczął powoli przemierzać wnętrze.
-Po prostu lubię różnego rodzaju robótki ręczne.- odrzekłam.
-Rozumiem.
-A ponadto mam przynajmniej co dać wszystkim na urodziny, czy inne okazje, jak na przykład zawitanie w moje skromne progi po raz pierwszy.- to mówiąc, podeszłam do, stojącego na jednej z wyższych półek, wieszaka na biżuterię i ściągnęłam z niego naszyjnik składający się z zielonego kółka w centrum, czterech czarnych koralików po bokach i trzech biało-brązowych piór, który następnie zawiesiłam na szyi samca:


-Mogę wiedzieć co to jest?- zaindagował, gdy tylko go poczuł.
W odpowiedzi opisała mu go, a na koniec zapytałam:
-Odpowiada Ci, czy też mam znaleźć coś innego?

<Odium? Przepraszam, że musiałeś czekać.>

Od Black Angel'a- c.d. Smile

Przez pysk Ferguna przemknął lekki, zadowolony uśmiech, który już po chwili został zastąpiony stałym, chłodnym.
-Jak na pierwszy trening nie poszło Ci najgorzej.- podsumował głosem, w którym wychwyciłem nutkę dumy.
-Sądzisz, że mogłoby mi pójść lepiej?- dopytywała się klacz. patrząc mu jednocześnie prosto w kruczoczarne oczy.
-Być może.- odparł tajemniczo ogier.
-A dokładniej?- nastawała.
Samiec zamiast zaszczyć ją odpowiedzią na to pytanie, oświadczył chłodno:
-Jeżeli chcesz brać dalsze lekcje u mnie, przyjdź jutro po zmroku sama do Willi Mrocznej Damy.
-A jeśli tego nie zrobię?- zmarszczyła brwi.
-Wtedy stracisz okazję do zwiększenia swojej mocy, która nie jest jeszcze w pełni rozwinięta.- odrzekł mój mistrz i oddalił się w otoczeniu mrocznych ptaków, które przecinały powietrze głośnym wrzaskiem.
***
Kiedy tylko znalazł się poza zasięgiem naszych głosów, ośmieliłem się zauważyć:
-Wygląda na to, że wywarłaś na nim wielkie wrażenie.
-Tak sądzisz?- upewniła się Smile.
-Owszem.- potwierdziłem i dodałem tonem usprawiedliwienia.- W innym wypadku nie zaprosiłby Cię na kolejną lekcję, a już zwłaszcza wieczorem, który jest jego ulubioną porą dnia.
-Czyli uważasz, że powinnam pójść?- bardziej stwierdziła niż zapytała.
-Zgadza się.
-A co, jeśli tym razem nie sprostam jego oczekiwaniom i postanowi zrobić mi krzywdę?
-Skoro już raz zostałaś przez niego wybrana, z całą pewnością tego nie zrobi.
-To czemu w takim razie koniecznie chce, abym była z nim sam na sam?- dociekała samica.
-Ponieważ wtajemniczy Cię w swoją historię i zapewne każe Ci złożyć przysięgę, które to rzeczy mogą być przeznaczone jedynie dla Ciebie.- wyjaśniłem.

<Smile? Przepraszam, że musiałaś czekać.>