Uśmiecham się lekko, z ledwo widocznym smutkiem. Patrzę kątem oka na Midway, widzę jej profil. Lekko wygięta szyja, smukły pysk, duże, ciemne oczy, z których bije pewność siebie i zdeterminowanie. Czasami mam wrażenie, że mnie nie potrzebuje. Sama sobie da radę, jest zbyt dumna, by się poddać. Zbyt silna, by zostać pokonaną. Wtedy czuję się lepiej, bo wiem, że gdyby los kazałby nam się rozdzielić, ona przeżyje. Ale ja też nie dam się zagiąć światu, też nie pozwolę siebie powalić, a potrzebuję jej. Świecie, czemu jesteś tak zagadkowy?
- Mam to rozumieć, jako aluzję do długiej, poważnej i jakże filozoficznej rozmowy? - pytam, szturchając ją pyskiem.
- Nie, idioto. Wiem, że zrozumiałeś, nie rób z siebie głupka - mruczy, wnosząc oczy ku górze
Wzdycham, kręcąc pyskiem. Ma racje, zrozumiałem.
- Cieszę się, że nie czujesz potrzeby rozmawiania o wielkich sprawach - przyznaję - Niektórzy tak lubią gadać. I gadać. I gadać...
(Midway?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz