Zdziwiło mnie zachowanie klaczy! Najpierw normalnie ze mną rozmawia, a później mówi,że musi iść... Czyżby ją wystraszyła moja moc? Cóż... Większość koni przerażają takie zdolności, ale nic nie mogłem na to poradzić. Jedyne co mogłem wtedy zrobić, to pogodzić się z tą myślą... Klacz znacznie przyspieszyła. Mimo wszystko ruszyłem za nią, gdyż nie chciałem jej zostawiać w takim momencie! Chciałem żeby ten dzień zakończył się dobrze, a nie dramatycznie dla obu stron. Po chwili ruszyłem w jej kierunku galopem. Przez chwilę jej nie widziałem, lecz po chwili ją ujrzałem. Szła zamyślona i jakby zagubiona z lekka. Nie powiem, że mnie to nie zmartwiło, gdyż było zupełni inaczej!
- Hej! Czekaj! - zawołałem.
Klacz nagle stanęła i jakby się ocuciła. Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem i chciała coś powiedzieć,lecz ja jej przerwałem:
- Wybacz jeśli zrobiłem coś nie tak... Słuchaj...Nie chcę, żebyśmy skończyli rozmowę w tak.. em... - nie mogłem znaleźć słowa. No ładnie! I co teraz Talon? Pobiegłeś za nią jak kretyn i teraz nawet wysłowić się nie potrafisz!Skarciłem siebie myślach. Nagle klacz się odezwała:
- Nieco dziwnych okolicznościach? - dokończyła, co mnie nieco zdziwiło.
- Ta...Tak... - odpowiedziałem w końcu. - Jeśli przeraziły Cię moje moce...To postaram się ich nie używać przy Tobie! Dla niektórych koni moja moc jest... no! Przerażająca i nie chcą mieć ze mną zbyt do czynienia.... Nie chcę żebyś też myślała, że jestem niebezpieczny czy coś... Więc wybacz, że użyje swoich mocy przy Tobie... - skończyłem w końcu. Dopiero teraz się zorientowałem że nieco hao tynie poskładałem słowa, ale miałem nadzieję, że klacz mimo wszystko zrozumie, to co do niej powiedziałem.
< Lacey? Wybacz że tak długo ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz