Spojrzałem ukradkiem na klacz stojącą przede mną. Była znacznie niższa ode mnie, jednak jej postawa wskazywała na to, że jest gotowa do walki. Miała niespokojne, przepełnione złością oczy.
Odwróciłem się w kierunku siwej klaczy. Oddychała niespokojnie, a jej wzrok utkwiony był w jeden punkt.
Pomogłem jej wstać przekazując jej część mojej energii. Moja moc pochodzi z wnętrza ziemi, więc jest nieskończona. Klacz niepewnie stanęła na nogach.
- Wszystko w porządku? - zapytałem kontrolnie, chociaż wiedziałem, że tak nie jest. Nie usłyszałem odpowiedzi. Nagle poczułem mocne popchnięcie z prawej strony. Nie wiedziałem dlaczego te klacze walczą ze sobą, jednak nie zamierzałem być tego świadkiem.
- Przestań! - mówię dosadnie w kierunku karej klaczy - Nie obchodzi mnie dlaczego chcesz ją zabić, jednak wierz mi, nie rozwiąże to twoich problemów... Z resztą, złość piękności szkodzi - dodaję z szyderczym uśmiechem.
<Lilith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz