Patrzę przez chwilę na ogiera z niedowierzaniem. Rzeczywiście, ma pomysły. I za to go tak uwielbiam. Jak mam się z nim nie nudzić? Wyobrażam sobie jak stoję na plaży z innym ogierem, może innym przyjacielem, który udaje twardego, a tak naprawdę pragnie tylko rozmawiać na poważne tematy. Filozoficzne pytania, odpowiedzi. Na tę myśl, chce mi się śmiać. Jak dobrze, że nie skończyłam z takim przyjacielem. Jak dobrze, że trafiłam na Altair'a!
- Jesteś porąbany - mruczę pod nosem, powstrzymując uśmiech - Dobrze, do tamtego drzewa!
Ogier śmieje się na moją odpowiedź. Ustawia się obok mnie, z nieschodzącym mu z pyska uśmiechem.
- Nie wygrasz z mistrzem - mówi pewny siebie
- To nie ty przez ostatnie pół godziny chodziłeś tyłem. Mam wprawę, a ty nie. Od razu widać, że jestem faworytką tego wyścigu.
Prycha kpiąco. I natychmiast ruszamy równocześnie.
(Altair?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz