środa, 31 sierpnia 2016

Od With Me CD Lilith

Zerwał się północny wiatr. Drzewa zafalowały, jakby tańczyły z tym ogromnym podmuchem powietrza. Jednak ja nie myślałem o tym, co dzieje się wokół mnie, mój umysł skoncentrowany był na czymś o wiele ważniejszym. W myślach starałem wymyślić coś sensownego, jakąś wypowiedź. Po chwili objąłem klacz błogim wzrokiem i powiedziałem na jednym wydechu:
- Lilith, ty chyba żartujesz... Jak ja mógłbym to wszystko robiąc cię nie kochać? Jesteś w moim życiu wyjątkowa. Kocham cię i nadal żałuję, że cię opuściłem.
Nastała chwila ciszy. Dłużyła się ona jednak niezmiernie. Lilith wbiła wzrok w ziemię chyba zamyślając się i podnosząc głowę co jakiś czas. Jednak co wydawało mi się, że klacz chce coś powiedzieć, ta znów wbijała wzrok w zszarzałą trawę. Niewielka polanka w środku boru nieopodal Leśnych Wydm zszarzała nagle. Zrobiło się ciemno. Od Wydm dzieliło nasz kilkanaście kroków galopu. Lilith zerwała się w galop. Zdezorientowany podbiegłem za klaczą.
- Co się dzieje?
Spytałem.
- Ludzie... - syknęła klacz łypiąc na mnie białkami. Obejrzałem się w tył i nagle dostałem strzałą w nogę. Strzała dosłownie przeszyła moją nogę, objął ją całkowity paraliż. Strach i ból nie dawały za wygraną. Biegłem wlekąc jedną nogę, starałem się nie tracić oddechu. Myślałem tylko o tym, żeby przetrwać ten wyścig. Kilkakrotnie wyprzedziłem Lilith, docierając już do Leśnych Wydm. Usłyszałem głos klaczy. Z tego co zrozumiałem, ludzie zrezygnowali z pogoni. Ujrzałem pierwszą z wydm. Padłem na piasek wycieńczony i sparaliżowany strachem i bólem. Powieki zaczynały mi drgać i ciężko opadać. Szybkim ruchem zębów odłamałem kawałek strzały z jednej strony. Chciałem wyciągnąć ją z drugiej strony lecz nie miałem już tyle siły. Strzała ominęła kość, ale poważnie uszkodziła mięsień. Zacząłem krwawić. Spojrzałem bezradnie na Lilith i straciłem przytomność.

***
Obudził mnie nagły ból. Wydarłem się na całą...jaskinię? Tak, teraz byłem w jaskini. Ciepłej, rozświetlonej ogniem. Obok mnie nachyliła się drobna klacz. Trzymała w pysku drugi kawałek strzały. Krew sączyła mi się z rany dość mocno, zawinąłem wokół kończyny wielki liść surmii. Po momencie odpoczynku próbowałem wstać. Postawiłem dwie przednie nogi, lewą tylną i zachwiałem się lekko na ranną tylną prawą. Popatrzyłem na Lilith wzrokiem pełnym wdzięczności.
- Dziękuję Ci, Lilith. - powiedziałem słabo i udałem się w stronę jaskini medyków.

<Lilith?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz