Widzę jak Altair przyspiesza, nadal jednak niepewnie, co rusz się potykając. Jak go znam, niedługo runie na ziemię i sobie coś zrobi. Śmieję się, widząc nieudolne starania ogiera, by mnie dogonić.
- Wiesz... Jako mistrz chodu do tyłu... - wybuchnął śmiechem, na określenie "chodu do tyłu", na co parsknęłam - Daj mi mówić! Jako mistrz chodu do tyłu polecam mimo wszystko patrzenie pod nogi. Bardzo przydatne. I w twoim wypadku bezpieczniejsze.
Prychnął na moje ostatnie słowa.
- Nie wierzysz we mnie? Beznadziejna z ciebie przyjaciółka - mówi z przekąsem, starając się mnie przegonić. Nadal jest kilka metrów za... przede mną.
- Ale za to jestem świetna w... - nie pozwala mi dokończyć, bo wybucha triumfalnym śmiechem.
Zrównał się ze mną. Jak on to zrobił? Patrzę na niego zdezorientowana.
- No i jak, mistrzyni? - pyta, uśmiechając się
- I tak przegrasz - stwierdzam i przyspieszam.
(Altair?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz