piątek, 19 sierpnia 2016

Od Falki - CD H. Ryuu

 Uniosłam głowę i nieobecnym spojrzeniem wodziłam po nocnym niebie. Rozmarzony głos ogiera przypomniał mi, jak sama kiedyś zachwycałam się tą bezkresną kopułą usianą srebrnymi gwiazdami, które zawsze wydawały mi się tak odległe, abstrakcyjne, i jednocześnie dziwnie znajome, bliskie.
 - Niebo w nocy...- powtórzyłam machinalnie. To ciekawe, że patrzę na nie po raz tysięczny, a ono wciąż jest takie samo, jakby zmienność rządząca wszechświatem się go nie imała. Wciąż wygląda tak, jak za pierwszym razem.
 Kiedy ostatni raz uniosłam głowę, aby podziwiać gwiazdy, minęło wiele czasu. Nigdy bym nie powiedziała, że kiedy spojrzę na nie kolejny raz, tak wiele się zmieni.
- Masz racje. To wyjątkowo dobre miejsce na nocne obserwacje. - powiedziałam, tym razem patrząc w ciemne oczy ogiera z przyjaznym uśmiechem na pysku. - Jesteś jedynym koniem, którego widzę tu o tej porze. W ogóle jedynym, który w ostatnim czasie odwiedził to miejsce. Stado raczej za nim nie przepada.
 Kiedy dołączyłam do Mysterious Valley, unikałam samotności jak ognia. Nigdy nie czułam się bezpiecznie z samą sobą, a od czasu śmierci Kontry byłam na to skazana. Starałam się zawsze trzymać w miarę blisko większej grupy, miło się uśmiechać i do czasu do czasu zmarnować czas na rozmowę o niczym. To wypełniało dzień. Broniło przed samą sobą. Zajmowało choć na chwilę niespokojny umysł.
 I pewnego dnia trafiłam do Bluszczolasu. Jakież było moje zdziwienie, gdy zamiast męczarni spowodowanej nazbyt głośnymi wyrzutami sumienia przyszło ukojenie. Od tego czasu Bluszczolas stał się dla mnie wyjątkowym miejscem, które pozwala mi się wyciszyć i nie myśleć o niczym.
 Posłałam kasztanowi ukradkowe spojrzenie. Zdawał się być bez reszty pochłonięty rozmyślaniem, jednak czułam, że co jakiś czas dyskretnie na mnie spogląda. Był dobrze zbudowany, co prawda młody i niezbyt doświadczony, jednak przecież nie stanowiłabym dla niego większego zagrożenia. Dlaczego więc chciał wiedzieć, co robię?
  Westchnęłam i bez słowa minęłam ogiera, kierując się do rosnącej tuż obok niego starej wierzby. Bez słowa położyłam się opierając bokiem o jej konar i przymknęłam oczy.
 Gwiazdy. Podobno można w nich wyczytać przyszłość i przeszłość. Nigdy specjalnie w to nie wierzyłam. Stanowiły dla mnie jedynie pretekst do rozważań, bo patrząc na nie dopadały mnie zawsze myśli, które w ciągu dnia nie miały przystępu do mojego umysłu.
 Ogier również się położył i nie odrywając wzroku od jednego odległego punktu zmarszczył brwi, jakby ktoś, kogo nie dane mi było zobaczyć, szepnął mu coś na ucho.
 
< Ryuu? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz