Szum zamienia się w słowa. Słowa Arota wirują mi w głowie. Nie rozumiem ich. Nie dociera do mnie, że on umiera. Nie potrafię zrozumieć...Patrzę na medyków, którzy pochylają się nad ogierem. Czy to naprawdę koniec? Nie chcę w to uwierzyć. Nie mogę... Słowa powracają do mnie. On chce bym żyła. Bez niego. Żyła szczęśliwa bez niego. Ciągle to się powtarza. Ale on nie może umrzeć. Nie pozwolę. Jest dobry. Jest moim przyjacielem.
- Arot. - mówię. Mam ochotę powtarzać to imię całą wieczność. Nie umiem niczego innego wydobyć.
- Nie umieraj! - ponosi mnie panika gdy wreszcie wydobywam z siebie coś innego niż jego imię.
I znowu wraca szum. Nie słyszę odpowiedzi. Tylko szum. Ciągle jestem słaba ale przeżyję. A Arot...?
Jest zbyt słaby.
Nie chcę wierzyć w koniec. Ale niemożliwe by przeżył. A może...?
Arot?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz