Biorę głęboki oddech i spoglądam w niego. Moje myśli biegną do dnia, kiedy moja rodzina praktycznie rozpadła się na kawałki.
Moi rodzice mieli dwójkę dzieci, mianowicie mnie i moją młodszą siostrę. Czułem się kochany, a Malaya była całym moim światem. Swoją wewnętrzna radością potrafiła sprawić, że nawet najbardziej deszczowy dzień stawał się słoneczny. Myślałem, że jako jej starszy brat znaczę dla niej tyle samo, co ona dla mnie, jak widać bardzo się myliłem...
- To nie tak, że nie chcę żyć - wzdycham, po czym przerzucam swoje spojrzenie na klacz. - Nie mam w swoim życiu określonego celu, a także kogoś, kogo opłakiwałby moją śmierć... - odpowiadam spokojnie na jej wcześniejsze pytanie. - Nie potrafię popełnić samobójstwa, za każdym razem kiedy próbuję coś mnie zatrzymuje - dodaję przybliżając się znowu do klaczy. - dlatego daję ci ostatnią szansę, moje życie za życie siwej klaczy, obydwoje nie mamy nic do stracenia - kończę prawie szeptem.
Widzę jej wzrok, jest równie zagubiony jak mój. Może jednak nie chcę umrzeć? Może chcę... Zaczynam się gubić we własnych słowach.
<Lilith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz