Pewnego, dość burzowego wieczoru wybrałem się na spacer. Miałem w sobie zbyt wiele złych emocji. Wynikały one głównie z przeszłości, lecz nie mojej a innych.
Znam mnóstwo osób, które mogłyby być szczęśliwe w pełni: są młode, piękne, utalentowane. Ale element wspomnień im przeszkadza. Coś je kłuje. Nie mogą żyć w pełni.
Tak jak i mnie brzydzi fakt, że zabiłem jednego łajdaka. Sumienie nie uniewinnia, nie milknie choćbym zabił seryjnego mordercę. I ja przeżywam gehennę, mimo, że jego śmierć uratowała niewinne klacze, które mogłyby paść jego ofiarą.
Spacer powoli przeradzał się w bieg, a gniew w łzy. Byłem mordercą, każdy z bliskich przeżył coś okropnego. Świat jest okropny.
Biegłem już dość długo i nie zauważyłem kiedy się zmęczyłem. Odkryłem to dopiero kiedy ze zmęczenia nie mogłem zaczerpnąć oddechu. Starałem się też utrzymać na nogach ale przegrałem. Leżąc przez chwilę się wierciłem aż zapadlem w sen. W czasie snu odzyskałem oddech ale nie czucie w nogach. Byłem łatwym kąskiem dla wrogów.
Smile?#
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz