Patrzyłem na klacz z kamiennym wyrazem twarzy. Z jej oczu wręcz kipiał gniew. Obejrzałem się za siebie. Siwej już nie było. Nie wiedziałem czy przeżyje, jednak wolałem, żeby nie umierała na moich oczach.
- Zawsze mówiono mi, że klacze są delikatne - powiedziałem z lekkim sarkazmem patrząc karej prosto w oczy. - Jeżeli jesteś tak pewna swego, zabij mnie - dodałem spokojnie spoglądając w niebo.
Nie miałem nic do stracenia. Wszyscy, na których mi zależało odeszli ode mnie. Nie mogę wiecznie żyć nadzieją, a od dnia, w którym zaginęła moja młodsza siostra nie potrafię znaleźć sobie miejsca na ziemi.
- Nie pogrywaj ze mną - syczy klacz w moim kierunku. Spoglądam na nią ze spokojem.
- Mówiłaś, że nie dopadnie Cię poczucie winy, pomyśl o mnie jako o kim, kto nie za bardzo chce żyć na tym świecie - dodaję z lekkim grymasem po czym przybliżam się do klaczy.
- Zabij mnie - szepczę milimetry od jej pyska.
<Lilith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz