-Już wiem co to za jaskinia... Musimy stąd jak najszybciej uciekać- powiedziałam, czując jak i mi robi się coraz ciaśniej.
Bailando miał coraz mniejsze ruchy przez co szamotał się jeszcze bardziej. Spojrzałam zatroskana. Havana, przypomnij sobie co trzeba robić!
-Nie ruszaj się. One wyczuwają ruch, reagują na niego. Im bardziej się szamotasz tym one szybciej i bardziej cię ściskają, aż nie złączą się do końca- rozkazałam mu.
Ogier rzeczywiście wysłuchał i po chwili zastygł w bezruchu, wstrzymując także powietrze. W pewnym momencie myślałam, że się zaczyna dusić. Ja również stanęłam nieruchomo, mając nadzieję, że ściany się zatrzymają i, że rzeczywiście to ta sama jaskinia. Gdy tylko poczułam zimny dotyk skał na swoim brzuchu, one zatrzymały się. Przez chwilę nastała głucha cisza, przerywana tylko świstem wiatru dochodzącego ze szparek skałek.
-Chyba się udało- usłyszałam szept.
-Chyba tak... Teraz musimy poczekać aż odpuszczą- powiedziałam ściszonym tonem.
-A potem?- ogier posłał mi pytające spojrzenie.
-Biegnij ile sił w nogach na zewnątrz i nie zwalniaj ani nie odwracaj, a tym bardziej nie zatrzymuj się- kiwnęłam lekko głową.
Ogier odwzajemnił gest i cierpliwie czekał aż ściany odsuną się.
Bailando?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz