piątek, 29 stycznia 2016

Od Midway - Cd. Green Day'a

Niewiele rzeczy mnie jeszcze cieszy lecz nic tak mi się nie podoba jak topniejący śnieg. Odwilż zawsze mnie uszczęśliwiała.
I znowu, chodziłam bez celu po terenach stada zaczepiając przypadkowe konie.
Do czasu gdy nie zobaczyłam znanej mi sylwetki gniadego konia. Green Day.
I znów maska na pysk zakladana. I znowu się uśmiecham zbyt miło.
- Green Day!  -  pisnęłam głośno z radości
- Cześć, Midway. -  przywitał mnie w miarę spokojnie ogier.
- Jak Ci mija dzień?  Dlaczego wczoraj musiałeś pójść tak szybko i nagle?  -  zasypuję go lawiną pytań.

Green Day?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz