- Jesteś żałosny. Biedy zagubiony konik w swoim malutkim
świecie. – prychnęłam z pogardą. – I dla twojej wiadomości moje życie mi
odpowiada. A co do mojego doświadczenia to widziałam już dużo i widzę że to
raczej Ty jesteś tym mało doświadczonym konikiem zagubionym w wielkim świecie. Jesteś
żałosny! I tak pewnie myśleli twoi rodzicie gdy musieli Cię wychowywać… A
raczej to Ty się tylko szlajałeś pomiędzy ich nogami. A co do mojej przeszłości
to robisz kolejną żałosną rzecz, bo nic o mnie nie wiesz… Przeżyłam więcej niż
Ty kiedykolwiek w swoim nędznym i jakże żałosnym życiu. A twoje głupie i nudne Zycie
mnie w ogóle nie interesuje. Jesteś po prostu kolejnym koniem na mojej drodze… –
Znowu prychnęłam. Zachciało mi się śmiać z tego popier***onego konia. Za kogo
on się w ogóle uważał?! Nie miał prawa mnie osadzać.
- A właśnie! Skoro wyzbyłeś się ogółu to raczej nie
powinieneś osądzać wszystkich gdy kogoś zobaczysz czy ktoś Ci coś powie… Jak
widać jesteś głębiej w tym ogóle niż sam myślisz – powiedziałam niemal się
śmiejąc. Z resztą nieważne! Taki mały i zagubiony koni odrzucony przez
wszystkich i tak tego nie zrozumie… Żyj sobie dalej w tym swoim marnym i
żałosnym świecie, gdzie jesteś sam. A! No tak… Przecież Ty masz tego swojego
ptaszka, który nad nami lata i pewnie do ciebie mówi… - prychnęłam ponownie z
pogardą. – Takie śmiecie jak Ty trzeba unikać… - dokończyłam, zawróciłam i
odeszłam w swoją stronę. Śmiać mi się chciało z niego. Mówi że nie należy do ogółu
i że ma własne życie a robi dokładnie to co reszta koni.
Jak widać ma tak przerośnięte ego że nawet tego nie widzi. I
jeszcze te jego żałosne zarzuty wobec mnie… Pfi! Jeśli myśli że mnie to urazi
to się grubo myli! Ja jestem Panią samej siebie! I nikt i nic mnie nie będzie mówiło
jak mam żyć!
***
Rano obudziłam się w swojej jaskini bardzo wypoczęta i
zadowolona. Już zapomniałam o tym kretynie, którego spotkałam wczoraj. Niech
ten jego głupi ptaszek do niego szepcze. Dziwie się że w ogóle ten ptak chce
jeszcze przebywać z takim gburem i idiotą! Nieważne! Nie miałam zamiaru sobie
psuć dobrego humoru z rana. Poszłam na Mglistą polane by coś zjeść. Tam było ostatnio
najwięcej trawy, więc poszłam tam. Inne konie jeszcze sobie smacznie spały. Ja
wstawałam wcześnie rano, więc miałam spokój i nie musiałam nikogo widzieć…
Trawa zaczynała być coraz bardziej zielona. Z ochota zaczęłam jeść trawę, która
co prawda nie była tak soczysta jak na początku lata ale też można było się
najeść.
Nagle usłyszałam szelest w krzakach. Nie zareagowałam bo w
okolicy kreci się pełno koni… Jednak mimo wszystko ukradkiem spojrzałam w tamto
miejsce i zobaczyłam kremową sierść.
- No pięknie! – pomyślałam. – Nasz ogół szlaja się po
krzakach.
Nie chciałam go nawet widzieć, bo mnie tylko denerwował. Podniosłam
więc głowę i ruszyłam przed siebie co jakiś czas przystając i skubiąc trochę
trawy. W końcu obróciłam się w stronę konia. Jadł trawę w miejscu gdzie
niedawno ja ją jadłam.
Pokręciłam tylko głową z niedowierzaniem.
- Ciekawe jak się spało naszemu ogółowi? – pomyślałam i swój
wzrok skierowałam w niebo gdzie ku swojemu zdumieniu obaczyłam znowu to
cholerne ptaszysko!
< Odium? Chyba z tego wojna wyniknie, bo oboje jesteśmy uparci xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz