-A gdzie?
-Zaraz się dowiesz.-uśmiechnęłam się. Klaczka odwzajemniła uśmiech. Ruszyłyśmy w kierunku Wdowiego Wzgórza. W czasie naszej wędrówki opowiadałam jej różne historie. Jak to łeb utknął mi kiedyś w dziupli, a to jak zgubiłam się. Wreszcie naszym oczom ukazało się wzgórze.
-Byłaś tu już?-spytałam.
-Nie.-odpowiedziała Lilith.-Jak to się nazywa?
-Wdowie Wzgórze. Nie podchodź do krawędzi, dobrze? Gdybyś spadła to nie byłoby fajnie...
Klaczka przełknęła głośno ślinę. Zaczęłam się wspinać po klifie. Lekko wychyliłam się.
-Lilith, chodź tu.-podtrzymałam ją, gdy patrzyła na strome skały na dole.-Dlatego się nie wychylaj.
Zadbałam o to, żeby była bezpieczna. Podeszłam do krawędzi klifu. Odwróciłam się do niej, posłałam jej uśmieszek i skoczyłam.
-Sunny!-wrzeszczała przerażona Lilith.
Wiedziałam, co robię. Nie pierwszy raz spadałam z Wdowiego Wzgórza. Ćwiczyłam w ten sposób moje moce. Widziałam już wyraźny zarys ostrych skał, gdy wzbiłam się w powietrze. Zrobiłam kilka fikołków, po czym podleciałam na górę do przestraszonej klaczki. Moje kopyta z głuchym łoskotem wylądowały na ziemi.
-Sunny, nie rób tak więcej!-wydusiła z siebie Lilith.
<Lilith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz