- Oczywiście, jakbyś mogła...
Odpowiedziałem niepewnie, patrząc w piękne, niebieskie oczy Lilith przez małą chwilę. Nie zaprzeczę, bardzo ładna. Hm, dziwne uczucie...nie znałem nigdy żadnej klaczy w moim wieku, a ta wydawała się miła.
- Chodź.
Odwróciła głowę w moją stronę. Przygalopowałem do niej ochoczo. Potem pospiesznym kłusem gnaliśmy przez jakiś las.
- To miejsce to Jesienne Ścieżka. Podobno panuje tu wieczna jesień...
Przystanąłem i wspiąłem się na tylne nogi. Sięgnąłem zębami jabłko, które dałem chwilowo zarumienionej Lilith. Sam też skoczyłem po jakieś zwisając chwilowo prawie na samych zębach uczepiony jabłka. Potem poszliśmy dalej, chciałem skręcić, ale klacz powiedziała, że tam jest jeden z niebezpiecznych terenów.
- Ok, idźmy więc dalej.
Powiedziałem.
<Lilith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz