sobota, 30 stycznia 2016

Od Lune Onesty Do Tyriona


Spacerowałam jak zwykle po terenach stada gdy moją uwagę przykuł jakiś ogier... Rozmawiał z Hawaną, nasza przywódczynią, która chyba rozmawiała z nim na temat kim będzie chciał być w stadzie.  Kolejny nowy członek – pomyślałam. Ogier był wysoki i karej maści tak samo jak ja. Wyglądał jednak na starszego ode mnie, bo na moje oko miał może z cztery lat. Z samego wyglądu jednak nie mogłam stwierdzić ile miał naprawdę... W każdym razie byłam zaciekawiona nowym członkiem stada, co raczej było do mnie nie podobne, gdyż ja raczej unikałam nowych koni. Nagle zdałam sobie sprawę, że się zamyśliłam i przez dłuższy czas miałam nieobecne spojrzenie a ogier, z którym rozmawiała Havana, stał i patrzył się na mnie z zapytaniem. Nawet nie zauważyłam kiedy skończyli ze sobą rozmawiać! Co za wstyd… Stroje i gapię się na niego, jakbym była jakąś wariatką!
Przez przypadek nie wiem czemu się zarumieniłam... Nie za bardzo wiedziałam jak mam na to zareagować, więc zaczęłam się powoli wycofywać… Zawróciłam na zadzie, zarzuciłam głową i pogalopowałam przed siebie. Nie wiem czy mi się zdawało i czy moja podświadomość tak działała, ale dopóki nie zniknęłam za drzewami, czułam przenikliwy wzrok ogiera na sobie. Poczułam ulgę gdy zniknęłam za gęstą szatą roślinną. Co on sobie musiał o mnie pomyśleć… Nie no! To jakaś katastrofa była… Pokręciłam głową żeby szybko odsunąć od siebie te myśli i postanowiłam że sobie trochę poskacze, bo ostatnio odkryłam że wręcz uwielbiam skoki.

< Tyrion? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz