Pomyślałam chwilę nad tą propozycją, bo niezbyt znałam tereny. Ale przecież mogłam właśnie jakoś je poznać, więc w sumie nic bym nie straciła. Jeszcze przez chwilę zawahałam się, wreszcie jednak zgodziłam się.
- Tak. Idźmy. Jakby co, jestem przygotowana na wołanie o pomoc, mnie każdy usłyszy.
Zażartowałam. Ale w sumie było to racją. I to wielką.
- Jestem tego pewien.
Odpowiedział. Nagle coś przysunęło mi się na myśl. Tylko musiałabym przekonać do tego Hagara, bo razem byłoby nam raźniej. Chodziło mi o mały trening skokowy. Widziałam, jak źrebaki robią sobie z kłód wysokie przeszkody, właśnie w miejscu, które ukazało się naszym oczom. Był to istny raj dla skocznych koni, takich jak ja.
- Hagarze, chciałbyś może zrobić sobie mały trening? Podobno szetlandy są skoczne...
Wskazałam na tor. Nie czekając na odpowiedź mknęłam go przetestować. Po chwili zauważyłam skaczącego przede mną już kuca. Przyspieszyłam trochę, kiedy on skakał już coś prawie dwukrotnie wyższego od siebie bez najmniejszego wysiłku. Był lekki i skakał jak na skrzydłach. Mi sprawiało to trochę tylko większą trudność.
- Dobrze ci idzie.
Pochwaliłam ogiera odbijającego się sprężyście w szeregu kłód-przeszkód.
<Hagarze??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz