W lesie Fikander i Solitario znaleźli ranną klacz. Składało się tak, że mój brat był w pobliżu i natychmiastowo zmierzał do całej w ranach klaczy, pogryzienia wilcze zrobiły się niewiarygodnie częste na tych terenach... Przed kilkoma dniami sama byłam mocno pogryziona przez te niebezpieczne stworzenia. Wreszcie zadecydowano, że to w naszej jaskini ma przebywać chwilowo ta Ona. Przyszedł jeden z medyków, o ile się nie mylę, Silver. Kiedy klacz się przebudziła była wyraźnie zaskoczona i chyba się przestraszyła. Nabrała bojowej postawy dysząc z przestrachem.
- Nie bój się, już wszystko dobrze.
Zamrugałam spokojnie długimi rzęsami.
- Kim jesteś? Gdzie ja jestem?
Leciała z pytaniami, które starałam się wysłuchać i spokojnie na nie odpowiedzieć.
- Jestem Black Meadow, znajdujesz się w mojej jaskini w stadzie.
Powiedziałam powoli podchodząc blisko i przyglądając się nieco starszej klaczy. Może jakiś rok? Mnie uznawano jeszcze za nastolatkę, ją już jako młodą dorosłą.
- Moje imię to Lune Onesta. - uspokoiła się nieco - Powiesz mi może, jakie to stado?
- Mysterious Valley. Jeżeli chciałabyś dołączyć, to musisz najpierw spytać się Havany...
Odpowiedziałam wyglądając na zewnątrz. Do jaskini kłusował pospiesznie mój młodszy brat.
- Kim ona jest?
Usłyszałam po chwili ciszy.
- Alfą tego stada. Trzeba jej zgłosić liczne ataki ze strony wilków. Mój brat biegnie, znalazło cię dwóch dżentelmenów i właśnie on...With!
Zawołałam go ruchem głowy. Zaraz zaciekawił się i podszedł do nas.
<Lune?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz