Po chwili ciszy, powiedziałem:
-Ważne, że nie traci nadziei- spojrzałem na Alestrię- Myślę, że w końcu znajdzie kogoś kto ją doceni...
-Pewnie nie raz też będzie miała przykrości z tego powodu.
-Czyżby? Jak już jestem jej ojczymem zadbam o to by oprócz złamania serca mojej córce, ogier nauczy się rozmawiać z ojcem dziewczyny- parsknąłem pod nosem.
Moja partnerka zaśmiała się.
-Nie możesz być taki nadopiekuńczy- pocałowała mnie w policzek.
-Niech się dzieje co chce. Nie doświadczyłem takiego czegoś jak odpowiedzialność za drugą osobę. Mijałem się z tym. Teraz chcę to poczuć- odpowiedziałem stanowczym głosem- A jak już jesteśmy w tym temacie...- dzięki swojemu żywiołowi wyczarowałem z początku ognisty kwiat, który po chwili zabarwił się na karmazynowy kolor- Wszystkiego dobrego z okazji Nowego Roku. Mam nadzieję, że będzie tak samo udany jak tamten- wpiąłem roślinkę w jej czarną grzywę.
Alestria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz