Była to kara, młoda klacz. Bardzo nieśmiała. Kolejna przyjaciółka do kolekcji!
-Co tu robisz?-spytała Lilith.
-Praktykuję sztukę śmiania się. Jestem już w tym całkiem dobra. Chodź, pokażę ci.
Klaczka trochę się wahała, czy iść z nieznajomą, która chyba jest szaleńcem, bo praktykuje dziwne sztuki, czy nie iść. W końcu jednak ruszyła za mną. Nie minęło dużo czasu, a gdzieś z lewej strony rozległ się chichot. Nabrałam powietrza i powtórzyłam odgłos.
-Robimy sobie takie zawody prawie codziennie.-szepnęłam do Lilith, a ta kiwnęła głową.
Duch zaśmiał się jeszcze raz, ja też.
-Chodzi o to, że on się śmieje, ja muszę to powtórzyć, on zmienia odgłos i tak dalej.-wyjaśniłam.
Poltergeist spróbował jeszcze raz i już miałam zachichotać, gdy nagle Lilith zrobiła to za mnie. W dodatku zrobiła to świetnie. Duch przegrał. Dzisiejsza partia skończona.
-Wow, młoda, zrobiłaś to super!-pochwaliłam ją.
<Lilith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz