W końcu jakoś wstałam z pomocą ogiera i poszliśmy w kierunku
mojej jaskini, a Art. Mnie asekurował. W razie gdybym się zachwiała i mogłabym
upaść. Po drodze zauważyłam Hawanę, która podeszła do nas na chwilę, gdy nas
zauważyła.
- Kiaro! Co Ci się stało?! – spytała zmartwiona.
- Źle stanęłam nogą przy bieganiu i złamałam nogę… Niestety
przez jakiś czas nie będę mogła wykonywać swoich obowiązków.
- O to się nie martw! Wszystko załatwię, a Ty masz
odpoczywać! Tylko podczas wolnego się nie rozleniwiaj za bardzo… - powiedziała
i puściła do mnie oczko.
- Znasz mnie Havano! Bez swojego stanowiska i bez pracy,
długo bym nie wytrzymała! – powiedziałam, na co klacz się uśmiechnęła, pożegnała
się z nami i poszła dalej aby wykonać swoje codzienne obowiązki.
Gdy w końcu dotarliśmy do mojej jaskini, położyłam się z
ulgą. Chodzenie bez jednej nogi było bardzo męczące, gdyż cały ciężar ciała nie
rozkładał się na wszystkie cztery kończyny… Dzisiejszy dzień był wyjątkowo
chłodny jak na lato. Niebo było zachmurzone i był lekki chłodny wiatr.
- Chyba będzie dzisiaj padać – powiedział nagle ogier.
- Chyba tak… - przyznałam – Jednak wydaje mi się, że dzisiaj
jeszcze może być burza, bo w końcu ostanie dni były bardzo upalne – powiedziałam
patrząc na chmury.
Były gęste i pierzaste, co sprawiało że byłam prawie w stu
procentach pewna, że będzie dzisiaj dość groźna burza. Nie lubiłam burz, bo zawsze
siały duże zniszczenia. Rozmyślenia nagle przerwał mi Art.
- Lepiej przyniosę trochę drewna na wszelki wypadek… -
powiedział nagle.
- Tylko wracaj szybko! – powiedziałam z troską – Coś czuję,
że niedługo nadejdzie burza.
< Art.? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz