sobota, 11 czerwca 2016

Od Kiary CD Arta

Nie wiedziałam co mam powiedzieć! Zachowanie ogiera mnie zdumiał, gdyż wiele innych koni pewnie by się odwróciło i poszło przed siebie, jak nieraz się zdarzało w moim życiu… Ten osobnik był inny! Ucieszyłam się w duchu, że trafiłam na kogoś, kto emanuje taką wielka radością życia oraz pewnością siebie. To jakby mi dodawało skrzydeł! W końcu oddaliłam od siebie ponure myśli i poczułam dziwny spokój… Uśmiechnęłam się do niego, co sprawiło jakby poczuł lekką ulgę. I w tedy sobie pomyślałam: „ Nie wiem czy bym siego chciała pozbyć, skoro tak mi dobrze w jego towarzystwie, mimo iż tak kłódko się znamy”. Art. Nagle się uśmiechnął jakby odpowiedział na moje myśli, co mnie bardzo zdziwiło! Lecz przecież on nie mógł słyszeć moich myśli! To niemożliwe! – powtarzałam sobie.
W końcu jakoś wstałam z pomocą ogiera i poszliśmy w kierunku mojej jaskini, a Art. Mnie asekurował. W razie gdybym się zachwiała i mogłabym upaść. Po drodze zauważyłam Hawanę, która podeszła do nas na chwilę, gdy nas zauważyła.
- Kiaro! Co Ci się stało?! – spytała zmartwiona.
- Źle stanęłam nogą przy bieganiu i złamałam nogę… Niestety przez jakiś czas nie będę mogła wykonywać swoich obowiązków.
- O to się nie martw! Wszystko załatwię, a Ty masz odpoczywać! Tylko podczas wolnego się nie rozleniwiaj za bardzo… - powiedziała i puściła do mnie oczko.
- Znasz mnie Havano! Bez swojego stanowiska i bez pracy, długo bym nie wytrzymała! – powiedziałam, na co klacz się uśmiechnęła, pożegnała się z nami i poszła dalej aby wykonać swoje codzienne obowiązki.
Gdy w końcu dotarliśmy do mojej jaskini, położyłam się z ulgą. Chodzenie bez jednej nogi było bardzo męczące, gdyż cały ciężar ciała nie rozkładał się na wszystkie cztery kończyny… Dzisiejszy dzień był wyjątkowo chłodny jak na lato. Niebo było zachmurzone i był lekki chłodny wiatr.
- Chyba będzie dzisiaj padać – powiedział nagle ogier.
- Chyba tak… - przyznałam – Jednak wydaje mi się, że dzisiaj jeszcze może być burza, bo w końcu ostanie dni były bardzo upalne – powiedziałam patrząc na chmury.
Były gęste i pierzaste, co sprawiało że byłam prawie w stu procentach pewna, że będzie dzisiaj dość groźna burza. Nie lubiłam burz, bo zawsze siały duże zniszczenia. Rozmyślenia nagle przerwał mi Art.
- Lepiej przyniosę trochę drewna na wszelki wypadek… - powiedział nagle.
- Tylko wracaj szybko! – powiedziałam z troską – Coś czuję, że niedługo nadejdzie burza.

< Art.? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz