- Nie sądziłam, że aż tak to po mnie widać - powiedziałam, a na mój pysk wkradł się łagodny uśmiech. - Ale masz racje. Mój brat nazywa się Royal, a ja jestem Seneira. I absolutnie nie marnujesz mojego czasu, jako nowa mam go chyba aż nadto. A ty...
- Rohan...nazywam się Rohan...- po tych słowach ogier spróbował podnieść na mnie wzrok, jednak natychmiast z tego zrezygnował. Wydawało mi się, że chciał także powiedzieć coś jeszcze, ale słowa zdawały się utknąć mu w gardle.
Kiedy się do niego zbliżyłam, przeszedł mnie lekki dreszcz. Ech, znowu to samo...
Działo się tak za każdym razem, gdy aktywowała się jedna z moich mocy.
Nie lubiłam, gdy mój pierwszy żywioł dawał o sobie znać. O ile do "władzy" nad czasem zdążyłam przywyknąć a nawet polubić, o tyle psychika zawsze wydawała mi się zbyt potężna jak dla mnie.
Na szczęście nigdy nie trenowałam swoich mocy, toteż nie były one dobrze rozwinięte. To, co zwiastował ten nieprzyjemny dreszcz mógłby bez problemu ustalić dobry obserwator, bez konieczności korzystania z mocy.
Co natomiast poczułam ja? Niepokój. Jedynie niepokój ze strony Rohana. Tak jakby czegoś się obawiał, ale...
- Mówiłeś, że potrzebujesz pomocy, ale nikt nie jest w stanie ci jej dać...- wymamrotałam, ni to do niego ni do siebie.
Dopiero teraz dotarło do mnie, o jakiej pomocy mówił.
- Przepraszam, zamyśliłam się...
Kolejny dreszcz dał mi odczuć, że Rohan nie chce mojego towarzystwa i...jednocześnie nie chce też, abym odchodziła. Dwa tak sprzeczne uczucia w jednym koniu, w tej samej chwili? Nie, musiałam źle to odczytać, lub chodziło o coś innego.
- Chciałem...kiedy tu przyszłaś...ech, naprawdę wolałbym nie marnować twojego czasu...- wydusił, choć widziałam, że nie było do końca zadowolony z tego powodu.
- Jak wspominałam, nie marnujesz go. Widzę jednak, że potrzebujesz chwili spokoju. Gdybyś chciał z kimś pogadać, jestem do usług. - chciałam jeszcze coś dodać, lecz w ostatniej chwili zrezygnowałam. Uśmiechnęłam się tylko i poszłam w swoją stronę. Intrygująca postać...
***
Nie potrafię spać w nowych miejscach. To już druga noc, kiedy udało mi się uzyskać pół godziny płytkiego, niespokojnego snu. Nie jestem jednak ani zmęczona, ani niewyspana, jedynie trochę melancholijna. Zmęczenie i brak snu dopiero za parę dni, gdy przywyknę do Mysterious Valley.Skoro nie mogłam spać, postanowiłam spędzić czas na czymś pożytecznym. W tej okolicy było, jak mi się zdaje, urokliwe jeziorko, które tej nocy pełnej gwiazd musiało wyglądać wyjątkowo pięknie.
***
Nie tylko ja mam problem ze snem. Gdy zaczęłam zbliżać się do tafli wody, z wysokiej trawy wyskoczyły dwie sarny, które natychmiast pognały w stronę lasu. One są jednak normą, bardziej zdziwił mnie leżący tuż nad jeziorem koń, który zdawał się z kimś...rozmawiać?
< Rohan? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz