Z samego rana poszedłem po Kaskadę, chciałem żeby była tam ze mną, w końcu od niej zaczęła się przygoda z duchem mojej matki.
- Idziemy - zapytałem już z daleka widząc, że klacz stoi i mi się przygląda. Kaskada skinęła lekko głową.
Nie miałem pojęcia dokąd się udaję ani jak owe miejsce będzie wyglądać. Miałem jedynie nadzieję, że dowiem się nowych rzeczy.
Droga nie była wcale taka długa. Powietrze było bardzo rześkie, a słońce lekko przygrzewało.
- Jesteśmy na miejscu - odparła Kaskada. Wodospad dusz wyglądał zupełnie zwyczajnie, może oprócz wody, która przypominała bardziej delikatną mgłę niż strumyk.
Miejsce samo w sobie było bardzo niezwykłe. Energia, którą emanował wodospad była wręcz namacalna. Od razu poczułem obecność dusz, które się tutaj błąkały.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile zagubionych duszyczek się tutaj znajduje - powiedziałem spokojnie.
<Kaskada?>
Miejsce samo w sobie było bardzo niezwykłe. Energia, którą emanował wodospad była wręcz namacalna. Od razu poczułem obecność dusz, które się tutaj błąkały.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile zagubionych duszyczek się tutaj znajduje - powiedziałem spokojnie.
<Kaskada?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz