wtorek, 21 czerwca 2016

Od Daeven'a cd. Kaskady

- Masz rację, to wielka odpowiedzialność - powiedziałem z westchnieniem. - Ale czasem może być ciekawie - powiedziałem już bardziej ożywiony. Niebo zaczynało przybierać odcień szarości. Nie wiedziałem ile czasu spędziliśmy w lesie, jednak nie trwało to krótko.
Słońce powoli zaczęło zachodzić, a w lesie zapanował półmrok. Uwielbiałem tą porę dnia. Drzewa przybierały bowiem dziwne kształty, a wszystko wydawało się straszniejsze niż zazwyczaj.
- Chyba pora wracać, chodź, odprowadzę cię - odparłem patrząc na klacz. Kaskada skinęła głową. Szliśmy w milczeniu przyglądając się ostatnim promykom słońca, które znikały za drzewami. Niedługo później zrobiło się kompletnie szaro. Gałęzie łamały się pod naszymi kopytami, a ja już po chwili zacząłem wyczuwać strach Kaskady. Klacze... tak łatwo jest je przestraszyć.
- Widziałaś to? - zapytałem z nutą niepokoju w głosie. Kaskada zaczęła się rozglądać nerwowo. Był to dość zabawny widok, zważając na to, że nic nie widziałem, chciałem ją jedynie przestraszyć. - o tam! - dodałem po chwili spoglądając za nią. Zanim się odwróciła przywołałem swoje cienie, które, pod osłoną nocy, wyglądały jeszcze straszniej. Ciszę między nami przerwał głośny krzyk klaczy. Cienie zniknęły w przeciągu sekundy, a ja nie wytrzymałem i zacząłem się głośno śmiać, pierwszy raz od niepamiętnych czasów.
- Przepraszam... nie mogłem się powstrzymać!

<Kaskada? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz