- Kiaro! Nie musisz niczego mówić jeśli nie jesteś na to
gotowa! – mówi jak zwykle z troską.
- Nie! – powiedziałam stanowczo – Musze Ci to w końcu
powiedzieć, bo inaczej już nigdy się nie przełamię i będzie mnie to dalej zżerać
od środka… To co o mnie usłyszysz, może Cię do mnie zniechęcić albo wręcz
obrzydzić! – mówię do ziemi a po chwili poczułam jak znowu napływają mi do oczu
łzy, jednak się w ostatniej chwili powstrzymałam. Spojrzałam na ogiera, który
nie wiedział co myśleć o moich słowach, więc postanowiłam zacząć opowiadać
resztę demonów mojej przeszłości…
- To się stało krótko potem gdy zostałam wygnana mnie ze
stada… - zaczęłam – Dołączyłam wtedy do innego stada, bo myślałam że zdobędę
tam swój azyl. Swoją bezpieczną przyszłość. Jednak to mi nie było dane… -
przerwałam na chwilę – Byłam w nowym stadzie niecały tydzień, a jeden z koni
mnie cały czas obserwował. Nie przejmowałam się tym, bo w poprzednim stadzie
miałam to samo, więc nauczyłam się to ignorować… - przerwałam na chwilę i
spojrzałam na ogiera, żeby sprawdzić czy mnie słucha, gdy dal mi znać żebym mówiła
dalej, kontynuowałam – Jednak pewnej nocy, gdy wróciła ze zwiadu terenów i
weszłam do jaskini, nagle zostałam czymś uderzona w tył głowy i straciłam
przytomność.
Obudziłam się jakiś czas później w jaskini na samym końcu
terenów tamtego stada. Nikt tam nie chodził, bo tamtejsze okolice były dość niebezpieczne!
– przerwałam znowu – I wtedy, gdy się obudziłam, zobaczyłam przede mną tego
konia, który mnie tak obserwował poprzednio… Skrępował mnie i zakneblował,
żebym nie miała szansy ucieczki. A później zrobił to co zrobił! – przerwałam znowu,
bo poczułam że łzy mi tak zaczęły spływać po policzkach, że nie miałam już nad
nimi żadnej kontroli, oddech znowu wyrwał się spod kontroli jednak jakoś w
końcu się opanowałam.
- Kiara… - zaczął lecz mu przerwałam.
- Gdy już było po wszystkim, po prostu mnie wziął i porzucił
w lesie, jak jakąś szm**ę… Jak jakąś nic nie wartą istotę… Gdy odchodził tak ze
swoim uśmiechem, poczułam złość tak wielką, że moje moce w jednej chwili
wyrwały mi się spod kontroli i przez przypadek go zabiłam… Zabiłam go –
powtórzyłam jakby niedowierzając własnym słowom.
< Art.? Dramat się teraz rozgrywa xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz