- Cóż… - zaczęłam – Nie pochodzę z tego stada. Urodziłam się
w innym stadzie daleko stąd. I szczerze mówiąc… - przerwałam na chwilę – To moje
rodzinne stado było piekłem, więc nie żałuję, że już tam mnie nie ma –
powiedziałam już w miarę spokojniej, bo nie chciałam żeby ogier uważał, że coś
zrobił nie tak! Wręcz przeciwnie! Przecież zaczynał normalną rozmowę! To ja
tylko miałam takie dziwne reakcje i byłam niemal kaleką, bo raz że nie umiem
rozmawiać z innymi, dwa odstraszam ich od siebie, mimo iż bardzo chcę z kimś
przebywać, trzy moja przeklęta przeszłość sprawiła, że uważam się za głupią i
nic nie wartą oraz brzydką klacz ( a przynajmniej tak mi wmawiano, więc
oczywiste, że ja też tak uważałam ).
Cztery, doskwiera mi ciągle samotność, co sprawia, że
przeszłość daje jeszcze bardziej o sobie siwe znaki.
Otrząsnęłam się jednak szybko i postanowiłam jeszcze dodać:
- A ty? – spytałam – Jak twoje stado i… no… wiesz… Jak się tam
czułeś? – spytałam znowu niepewnie. Chciałam z nim normalnie porozmawiać, mimo
iż go wcale nie znałam. Bardzo brakowało mi kontaktu z jakimś innym koniem… I
mimo mojego strachu, chciałam nawiązać chociaż znajomość z kimś, bo na
spędzenie z kimś reszty życia, już straciłam nadzieję.
< Deaven? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz