-Oj zabawię się- mówię szeptem sama do siebie i staję obok ogiera, tak, że mój pysk wręcz dotyka jego ucha. Nastawia głowę, gotowy.
Czas użyć swoich mocy. Obudzić po raz kolejny wewnętrznego demona, który powoli zaczyna otwierać oczy i patrzyć moimi. Połączyć swoje siły z jego i nie patrzyć na konsekwencje, które i tak mnie nie dosięgną.
Stuknęłam kopytem o ziemię, która lekko drgnęła, a kamienie podskoczyły niespokojnie pod wpływem wstrząsu. Powiał wiatr, który delikatnie zmierzwił moją grzywę, a potargał Hagara. Zapłakały pobliskie drzewa, pochylając gałęzie. Rozległ się trzepot skrzydeł ptaków, które uciekły spłoszone z koron chorych drzew.
-Twoje życie jest w moich rękach- szepnęłam, no co ogier lekko drgnął.
Kłącza, które wypłynęły z suchej, jałowej ziemi oplotły nogi ogiera, mocno je ściskając. Hagar chciał się ruszyć, jednak nie miał szans. Jednak nie otworzył oczu, pod moja groźbą, że z niespodzianki nici. Naiwniak.
-Co byś zrobił gdybyś zobaczył ukochane osoby?- spytałam cicho.
-Nie chcę pytań tylko niespodziankę- zmarszczył czoło.
Nie wytrzymałabym z takim koniem dłużej niż teraz, co muszę przebywać. Mogłabym rzec, że robię światu przysługę pozbywając się tak irytującego kucyka. Powinni mi podziękować za wybawienie, ale wdzięczności u innych za grosz.
-Odpowiedz- znowuż rozkazuje stanowczym tonem.
-Na pewno z nimi bym porozmawiał- wzrusza ramionami jakby nigdy nic.
-A gdyby zadali ci ból?- pytam dalej.
-Co to ma znaczyć?- otwiera lekko oczy, a jego wzrok zatrzymał się na niemrawych postaciach naprzeciwko niego.
-J-jak? Jak to możliwe? Przecież moja rodzina mieszka niedaleko stąd. Nie przyszli by tu- kręci głową z niedowierzaniem.
Ja za to przekręciłam oczami zniecierpliwiona.
-A... a to... Firahees!? Co ty tu robisz?- chciał zrobić krok w przód, lecz rośliny mu tego nie pozwalają, za to zaciskają się coraz mocniej.
W tym samym momencie staje między nimi znikąd i patrzę zmrużonymi oczami na niego.
-Nie pójdziesz, bo ona nie chce- mówię z złością w głosie.
-O czym ty mówisz?- kręci głową, kręcąc się niespokojnie- Przestań- rozkazuje
Widzę jak on powoli odczuwa mocny ból. Jego wyraz pyska o tym mówi. Jego gesty, mimika. Z roślin powoli zaczęły wyłaniać się kolce. Wbijały się coraz to głębiej.
-Nie ty tu rozkazujesz- rzuciłam obojętnie w jego stronę.
-O co tu chodzi?- pyta lekko zdezorientowany i próbuje użyć swojego żywiołu- na nic.
-Domyśl się kochany. Chciałeś przeżyć coś czego być nigdy nie zapomniał i właśnie ci to daję. A to dopiero początek rozrywki. Wiem, że pragnąłeś Firahees, dlatego ci ją objawiłam. Chciałeś zobaczyć rodzinę, dlatego poszłam po nich i teraz ich widzisz...
-Dlaczego są duchami?- zapytał.
-Bo dobrowolnie nie chcieli przyjść- powiedziałam z sarkazmem, choć to była w połowie prawda- A, że lubię mieć wszystko jasno postawione...- stanęłam za duszami- Czas na zapłatę przed rozrywką.
Hagar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz