Patrzyłem na klacz niepewnie. Była pierwszą osobą, która interesowała się moją osobą nie tylko dla swoich korzyści. Dawniej byłem uznawany za żywą broń.
- Nie... To nie wszystkie moje możliwości - odparłem spokojnie. Nie zamierzałem jej zdradzać wszystkiego. Nie chciałem żeby dowiedziała się o tym, że wyczuwam jej emocje, czy też mam możliwość przeczytania jej myśli. Wtedy straciłaby jakąkolwiek swobodę i wątpię, żeby chciała przebywać w moim towarzystwie. Kaskada była pierwszym koniem, nie wliczając mojej matki, który chciał spędzać ze mną czas tak po prostu.
Wróciłem myślami do moich młodzieńczych lat...
- Jeszcze raz - rzekł stanowczo mój ojciec. Próbowałem przywołać moje cienie po raz dwunasty tego dnia. Za każdym razem wymagało to większej ilości energii, a ja z minuty na minutę byłem co raz słabszy.
- Nie mogę - powiedziałem ochryple. Jedyne o czym marzyłem to odpoczynek, jednak mój ojciec nie zaplanował nic podobnego na ten dzień.
- Na dzisiaj wystarczy - powiedziała moja mama, która pojawiła się zza skały, przy której trenowaliśmy. - Chodź, idziemy odpocząć - dodała z uśmiechem
- Daeven - z zamyśleń wyrwał mnie głos Kaskady. Rozmowa o mocach, no tak.
- Nie chcę zdradzać Ci wszystkiego, przestałabyś ze mną rozmawiać - powiedziałem spokojnie, ponieważ była to całkowita prawda - Jedną z moich mniej ciekawych zdolności jest możliwość wymazania wspomnień - dodałem.
<Kaskada:)?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz