środa, 15 czerwca 2016

Od Kiary CD Arta

Uśmiechnęłam się porozumiewawczo do ogiera, który przeżył piekło w swoim życiu, tak jak ja! Oboje mieliśmy trudne życie w swoich ojczystych stadach, w których powinniśmy żyć i czuć niebezpiecznie, lecz skończyło się tragicznie jak w filmach! Jednak dzięki tym przeżyciom, spotkaliśmy się w tym stadzie… Inaczej by pewnie do tego nie doszło! Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że we  wszechświecie działają siły większe od nas… I że nasze losy są nierozerwalnie splecione ze sobą, jakby ktoś dosłownie tkał nam tkał drogę, którą mamy pójść bądź, którą kiedyś pójdziemy. Mimo bolesnych wspomnień, które teraz do mnie napłynęły, uśmiechnęłam się do niego i oboje poszliśmy spać. Burza ustała, dzięki czemu mogłam już spokojnie zasnąć, zwłaszcza przy ogierze;
Byłam już pewna w stu procentach, że nasze spotkanie nie było przypadkowe oraz, że mam teraz na kogo liczyć i żyć. Miałam cichą nadzieję, że ogier myśli tak samo… Bo mimo iż się tak dobrze rozumieliśmy, to właściwie wciąż jeszcze o sobie dużo nie wiemy! Zamknęłam w końcu ciężkie powieki i spaliśmy spokojnie w cichą już noc.
***
Powoli zaczynałam słyszeć śpiewy ptaków z zewnątrz. Otworzyłam powoli ciężkie, senne powieki i zobaczyłam piękny słoneczny dzień. W tedy przypomniałam sobie o Arcie! Nigdzie go nie było... Zmartwiłam się. Po długich i ciężkich próbach, jakoś w końcu wstałam. Noga nadal bolała i nie mogłam nią nic robić... Z reszta, w jeden dzień złamanie się nie zagoi! Wyszłam przed jaskinię lecz nigdzie nie zobaczyłam ogiera. Zmartwiona ledwie pokuśtykałam na bok łąki, gdzie zdążyły się już paść inne konie. Z trudem się nachyliłam i zaczęłam jeść, choć nie było to łatwe... Gdy już w końcu trochę zjadłam, wzięłam moje lekarstwo i położyłam się z powrotem w swojej chłodnej jaskini. Ogier jakby się rozpłynął w powietrzu! Zmartwiło mnie to, bo nie chciałam, żeby coś mu się stało! Może poszedł na jakąś misję? Może musiał się na nią szybko udać i dlatego się nie pożegnał? A może po prostu gdzieś poszedł? - pytałam ciągle samą siebie. W końcu, przez niemiłosierny upał, zasnęłam na parę godzin.
***
Gdy się obudziłam, była już noc! Niemożliwe! - pomyślałam - Czyżby upał mnie aż tak wykończył?! Rozejrzałam się nerwowo dookoła ale wciąż nigdzie nie było widać Arta... Strach przemienił się niemal w panikę.Starałam się uspokoić, więc zjadłam trochę rośliny, która działała uspokajająco... Dostałam ją kiedyś od jednej z zielarek i teraz służyła mi kojąco na nerwy. Spojrzałam w niebo. Było pełne gwiazd! Powietrze było ciepłe i nie było ani śladu wiatru.

< Art.? ^^ Równie dobrze, to może mi się tylko śnić xd  >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz