- Gdzie dokładnie się kierujemy? - zapytałem przerywając ciszę, która panowała między nami. Na dźwięk mojego głosy emocje Kaskady wręcz przybrały odcień strachu. Tłumaczyłem sobie to faktem, iż przed chwilą mogła stracić życie.
- Cały czas prosto - odparła cicho. Spojrzałem na nią z ukosa. Jak ktoś o takim wyglądzie może być tak nieśmiały. Odpowiedź mogłem poznać od razu, poprzez wniknięcie w jej wspomnienia. Nie chciałem jednak tego robić, ponieważ nie była to ani moja sprawa, ani nie byłem zainteresowany czarną przeszłością innego konia. Najpierw musiałem uporać się ze swoją własną.
Szliśmy w milczeniu. Nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo. Przysłuchiwałem się dźwiękom lasu. Nastawienie Kaskady trochę się zmieniło, była spokojniejsza.
- Urodziłaś się tutaj, czy tak jak ja przybyłaś z innego stada? - zapytałem uznając, że będzie to dobra okazja na ostateczne rozładowanie napięcia. Jednak w momencie, kiedy zakończyłem swoje pytanie od razu tego pożałowałem. Klacz momentalnie posmutniała.
Szliśmy w milczeniu. Nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo. Przysłuchiwałem się dźwiękom lasu. Nastawienie Kaskady trochę się zmieniło, była spokojniejsza.
- Urodziłaś się tutaj, czy tak jak ja przybyłaś z innego stada? - zapytałem uznając, że będzie to dobra okazja na ostateczne rozładowanie napięcia. Jednak w momencie, kiedy zakończyłem swoje pytanie od razu tego pożałowałem. Klacz momentalnie posmutniała.
<Kaskada c:?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz