Ile to już czasu minęło? Zakładam się sam ze sobą, że z trzy - cztery dni. Dni się dłużyły, bo raz były one na krawędzi. Raz traciłem nadzieję, później odzyskiwalem. Jednak nie zamieniłbym tych dni na żadne beztroskie gadanie z kimś innym.
Obudził mnie głos Kiary. Radosny. Żywiołowy. Otworzyłem prędko oczy a tu ona... kuśtyka w moją stronę! Powoli dochodzi do siebie. Dama mojego serca! O Kiaro, moja ukochana!
- Już, już. Widzę, że panna już pełna życia. - mówię szczerząc do niej zęby.
- No, dobrze widzisz. Już ze mną lepiej. - stwierdza
- Tak, tak, ale na razie nie szalej za bardzo. Musisz odpoczywać. - pouczam ją z uśmiechem na pysku.
- Tak jest, panie profesorze! - odgryza się zgrabnie Kiara
- Co jak co, ale cieszy mnie, że nareszcie możemy pogadać. Brakowało mi tego. Brakowało mi Ciebie. - mówię z tęsknotą.
Kiara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz