Jest bezczelny! Jak on śmie wchodzić na te tereny. Na jałową ziemię, której panią jestem ja! Szukać mnie. Gorzej. On zamierza mnie sprawdzić! Prowokuje mnie bym ukazała mu się wściekła, pełna dumy i złości.
Roześmiałam się w duchu, kręcąc głową. Jaka wielka jest naiwność niektórych stworzeń. Jaka głupota krąży w tym świecie. Cóż, czas zapolować. Obrać odpowiednią strategię i zabawić się. Niczym wilk i owca pozostawiona na jego pastwę.
To nie będzie grzech. Przecież sam przyszedł w paszczę lwa. Sam prowokował do działania. Zamierza mnie przetestować. Nie ma sprawy. Ja zasmakuję świeżej krwi, a gdy już czerwień wsiąknie w ziemię, wyrośnie ogromne drzewo z uginającymi się gałęziami ku dołowi. Płaczące krwią niewinnej osoby, która tylko tutaj przyszła.
Dawno pozbyłam się wyrzutów sumienia i jakichkolwiek skrupułów. Długo ćwiczyłam by wyrzucać z głowy wzrok śmiertelnych. Zawsze zapamiętywałam twarze, lecz nigdy imion, choć znałam każdego w stadzie. Potrafiłam powiedzieć o nich prawie wszystko, a niektórzy zdradzali sami swoje najskrytsze pragnienia. Potrafiłam spełnić wszystko. Za swoją cenę.
Szłam za ogierem, który nieświadomy przyglądał się każdemu drzewu w poszukiwaniu mnie. Czas w końcu wyłonić się. Po części. Nadepnęłam gałązkę, która pod moim ciężarem boleśnie zaskrzypiała i złamała się. Wzrok ogiera powędrował w moją stronę, lecz ja i tak byłam już po drugiej stronie, migając tylko swoją maścią mu między oczami.
Ja mam się go bać. Co za prowokator bez dyplomacji.
-Czego tu chcesz?- powiedziałam ochrypłym głosem, wyłaniając się z ciemności tuż obok siwka i patrząc świdrującym wzrokiem w jego oczy.
-Nie zauważyłem cię- odparł. Wprawił mnie tym w lekkie drgawki- A więc jednak istniejesz... I jesteś nieco inna niż sobie wyobrażałem. Inaczej cię opisywali- przekręcił głowę.
-A ty przyszedłeś tu tylko po to by mnie zobaczyć, tak?- uniosłam łuki brwiowe do góry, patrząc na niego ze sztucznym uśmiechem.
-Między innymi- odparł.
-Coś jeszcze?- zmrużyłam jedno oko, delikatnie przekręcając głowę w bok od profilu- Może... zamierzasz skosztować ryzyka o którym ciągle myślisz i nieustannie pragniesz. Czyżby naszemu Hagarkowi życie się znudziło, a klacz, z którą tyle przebywał odeszła?- zacmokałam, kręcąc głową z udawanym zmartwieniem- Tak mi przykro.
Hagar?
Niech się akcja rozkręca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz