No i wszystko jasne, Sharee N I E I S T N I E J E.
Ta tutaj to kopia z wyglądu ale poza tym to nic nie znaczy. A jeśli chce się zabawić, no problem, zawsze jestem chętny. To będzie sposób, by zapomnieć jakoś o Firahees. A nie mogę ciągle o niej myśleć. Chętnie przystanę na warunki tej o to pannicy, nie ma zapewne wygórowanych wymagań.
- No! To chodźmy. Z przyjemnością przystanę na każdą twoją propozycję. - dodaję, wciąż uśmiechając się bezczelnie.
Dała się sprowokować. Nie dość, że to nie ona, to jakaś szmata.
- Każdą? - łapie mnie za słówko samica z słodkim uśmiechem.
- Każdą. - potwierdzam - Jestem twój. - dodaję, by zobaczyć na jak wiele może sobie pozwolić. Jak widać, chyba nie ma do siebie szacunku, bo po chwili idziemy ramię w ramię a ja zaglądam w jej oczy.
Może ładne to zwierciadło ale głupie. Zwierciadła takie, lepsze od pustki w życiu.
- Daleko jeszcze? Chciałbym, abyś się pospieszyła. - rzucam zaczepnie, trochę niecierpliwie.
Sharee?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz