- Idziemy do medyczki i to już! – rozkazałam niemal władczym
tonem.
- Przecież ni mi nie… - przerwałam mu.
- Nie ma mowy! Idziemy i to już! – rozkazałam.
Art. Choć niechętnie, to posłuchał mnie i ruszyliśmy w
stronę jaskini medyczki, która znajdowała się najbliżej nas. Cały czas bacznie
obserwowałam reakcje Arta… Były spowolnione, a on zawsze miał bardzo szybkie
reakcje. Zaczęła mieć wyrzuty, bo to ja wymyśliłam tę „zabawę” i zranił się
podczas niej.
W końcu dotarliśmy do jaskini Vendely. Szczerze to
praktycznie co chwilę do niej przychodziliśmy i już chyba nas zaczynała uważać
za prawdziwe kaleki życiowe; Po chwili klacz wyszła niemal z niedowierzaniem, znowu
nas widząc. Jednak szybko zabrała Ara na przebadanie, podczas gdy ja czekałam
niecierpliwie pod jej jaskinią.
< Art.? Postaram się żebyś ją odzyskała xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz