Potwornie się bałam, bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
Nie wiedziałam gdzie jest Art… Chciałam, żeby był ze mną, bo on dodawał mi
odwagi i czułam się przy nim bezpiecznie, lecz teraz, kiedy go nie było…
Poczułam falę wypełniającego mnie strachu. Paniki, która sprawiała, że moje
ciało było niemal jeszcze bardziej sparaliżowane!
Co jakiś czas wydawało mi się, że ktoś mi daje chłodne
okłady na czoło i że ten ktoś stara się mnie uspokoić, ale to nie był Art. Olbrzymia
gorączka coraz bardziej trawiła moje ciało… Czułam jak wszystkie moje siły
nagle uchodzą ze mnie jak powietrze z balonu. I wtedy, nagle usłyszałam czyjąś
rozmowę:
- Nie jest z nią najlepiej… - przyznał ktoś.
- Co jej jest? – spytał jakiś męski głos.
- Ma grypę! I to z lekka przechodzoną… Mogła nawet nie
zauważyć objawów, gdyż grypa może zaatakować nagle i gwałtownie, tak jak ją
właśnie.
- Ale wyjdzie z tego prawda?!
- Pewności nie mam… Gorączka coraz bardziej trawi jej
organizm, który już ledwie daje sobie radę z tak ogromną temperaturą! Daje jej
cały czas chłodne okłady na czoło, lecz nie wiele to daje...
- Niemożliwe! Dlaczego tego nie zauważyłem?
- To nie twoja wina! Grypa to poważna choroba, która czasami
może w ogóle nie dawać żadnych objawów. Czasami konie zwyczajnie potrafią
przechodzić grypę i są nadal zdrowi…
- Czy jej złamana noga mogła się przyczynić do jej stanu? –
spytał.
- Tego też nie jestem pewna! Z jednej strony noga mogła się złamać,
ponieważ jej organizm przeznaczał wszystkie swoje zasoby na walkę z chorobą,
lecz z drugiej strony, złamanie mogło spowodować osłabienie organizmu, co
spowodowało, że grypa uderzyła w nią z podwójną siłą! Naprawdę nie wiem ile
czasu może to w niej siedzieć… - tłumaczyła.
- Co mam robić? – spytał.
- Na pewno dawać jej chłodne okłady na czoło i smarować jej
chramy olejkami, które pomogą jej w oddychaniu.
- Olejkami? A skąd je wezmę?
- Dam Ci je, bo ostatnio leczyłam jedną z zielarek i w
podziękowaniu, dała mi taki olejek. Postaram się przychodzić codziennie, by
lepiej monitorować jej stan! – powiedziała.
Później nastąpiła chwila ciszy, ale nie wiedziałam czy to
było spowodowane tym, że zasnęłam, czy po prostu skończyli rozmawiać… Po chwili
jakbym znowu miała częściową świadomość, więc zawołałam jedyną bliska mi osobę,
którą kochałam…
- Art...! – ledwie wyjęczałam.
< Art.? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz