Wtem zadudniły we wnętrzu mojej głowy jej myśli. Znowu to się stało, tym razem były one wyraznymi oznakami wyrzutów sumienia. Przestraszyłem się siły, z jaką do mnie doszły. To straszne, że klacz mogłaby się tak poczuć przeze mnie! Czy naprawdę wyglądam na kogoś, kto jest przy kimś tylko w szczęśliwych chwilach?!
- Nie. Nie popsułaś mi dnia. Cóż oznacza parę dni skoro przed nami jest jeszcze tyle czasu? Zresztą niedawno Cię poznałem, to było tego samego dnia. Za pomocą tego jednego dnia naprawilaś mi resztę, Kiaro. - powiedziałem z delikatnym uśmiechem.
Z zaskoczenia klacz nie odezwała się a ja kontynuowalem.
- Zresztą teraz będę Cię wspierać. Nie myśl, że się mnie pozbędziesz. Będę Cię wspierał rozmową i żartami. Będę Ci pomagał jak będzie trzeba! - rzucam jeszcze, by poczuła się pewnie.
Kiara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz