- Jakby co, to mów śmiało! – powiedział z szerokim uśmiechem
i zabrał się powoli za układanie drewna na ognisko. Ja natomiast zaczęłam lekko
przysypiać po silnych lekach przeciwbólowych, które coraz mocniej zaczynały
działać. Musiałam przysnąć na dłuższą chwilę, bo gdy się obudziłam słyszałam
głośny trzask ciepłych płomieni, jak i uderzający o ziemię deszcz oraz
gwałtowne i silne grzmoty na niebie. Była już noc ciemna jak smoła. Nagle
piorun musiał gdzieś blisko uderzyć, bo huk był niesamowicie silny! Poderwałam się
prawie na nogi… Od razu się rozbudziłam!
- Hej! Hej! Spokojnie! To tylko burza… - powiedział Art
jakby nigdy nic.
Dopiero w tedy zobaczyłam, że ogier leży prawie obok mnie i
przygląda się mi uważnie. Serce mi waliło jak oszalałe… Nienawidziłam burz! Bałam
się ich i wolałam się trzymać od nich z daleka! Powoli zaczynałam się
uspokajać, lecz poczucie zagrożenia wciąż dawało mi siwe znaki… Nie wiem jak
ogier mógł być taki spokojny! Co prawda dzięki mojej mocy sama mogłam wywoływać
burze, ale nigdy tego nie robiłam… Gdybym mogła, to najchętniej sprawiłabym że
ta burza przeszła by szybko, lecz niestety nie miałam takiej mocy, a raczej
umiejętności. Na szczęście obecność Arta mnie trochę uspokajała, lecz chciałam
żeby burza przeszła jak najszybciej! Po chwili piorun znowu uderzył gdzieś blisko
nas, co sprawiło że lekko podskoczyłam leżąc na ziemi. Burza rozszalała się na dobre
i nie wyglądało na to, że szybko się uspokoi… Próbowałam czymś zająć myśli lecz
nie wiele to pomagało… „ Ja chyba zaraz zwariuję!” – pomyślałam, cała w środku
niemal chodząc ze strachu.
< Art.? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz