piątek, 14 października 2016

Od Sharee cd. Renegade`a

Zgięłam nogi w stawach i ułożyłam się wygodnie pośród kolorowych liści krzewów, które skutecznie osłaniały przed chłodnym wiatrem. Rzadko kiedy się kładłam. Ze względu na przyzwyczajenie. Choć sama uważałam, że to dziwny nawyk. Nocny tryb życia jest męczący, a jednak jest coś co nie pozwala mi spać. Coś co prześladuje mnie od bardzo dawna. Słyszę i czuję jego obecność, choć doskonale wiem, że jest daleko. Albo to tylko złudzenia, jednak i to nie ma odwagi podejść bliżej. Widocznie musiałam wywrzeć na tym negatywne wrażenie i dobrze. Teraz byłam pewna, że w małym stopniu się obawia.
Skierowałam oczy w stronę terenów stada i migoczących w dali światełek. Blasku dusz, które biły z daleka tajemniczą aurą. Widziałam doskonale sylwetki poruszających się w nocy koni. Widziałam jak źrebięta śnią, jak ich rodzice z uśmiechem zamykają oczy, jak samotnicy stoją nad wśród zżółkłych traw i patrzą w niebo. Wilki przedzierają się przez ciemny las w poszukiwaniu pożywienia. Można stwierdzić, że to wszystko nawet wywarło na mnie wrażenie. I choć kamienny wyraz twarzy pozostał to doskonale wiedziałam, że ten widok niedługo zniknie. Ostatni raz skierowałam uszy w kierunku miejsca przebywania ogiera. Był daleko, a i tak słyszałam jego równomierny oddech i widziałam delikatne poruszenia klatki piersiowej.

Renegade zmarszczył czoło, jakby światło zbyt szybko dostało się do jego jeszcze przed chwilą, nieobecnych oczu. Stałam z delikatnie podniesionymi kącikami ust do góry, czując jak długa grzywa faluje na wietrze.
-Mój kanarek nie śpiewał od rana, więc postanowiłam sprawdzić czy jeszcze żyje- uniosłam dumnie głowę wyżej, uderzając kopytem w ziemię.
-Dziękuję za troskę- z lekka przekwaszoną miną wstał na nogi- A śpiewam też ładnie- odwzajemnił uśmiech z aroganckim spojrzeniem.
-Ktoś tu wstał lewą nogą...- zarzuciłam grzywą- To twój trzeci dzień siedzenia w klatce. A nawet taki ładny ptaszek potrzebuje towarzystwa- nasze spojrzenia przez chwilę się zetknęły. Moje triumfalne i obojętne, jego tajemnicze, posiadające swoją głębię. Po chwili jednak ogier spojrzał w dół.
-Kręciła się tu, przy okazji mnie budząc. A musisz wiedzieć, że nie lubię jak ktoś mnie budzi, bo zasypiam takim snem bardzo rzadko, wręcz okazjonalnie. Potem jestem nie do zniesienia- pokręciłam głową, kierując ją na ciało leżącej klaczy.
-Po co ją tu zamknęłaś?- zmrużył oczy z pretensjonalnym tonem głosu.
-Może miałam taki kaprys?- odwróciłam się tyłem, prychając niezadowolona- A może mam ukryte w tym jakieś intencje? Nie wiadomo...- pokręciłam głową- Nie chciało mi się robić drugiej "klatki" dla zbłąkanej duszyczki- odparłam obojętnie, totalnie nie przejmując się obecnością klaczy.
-Co właściwie tu robi?- zrobił krok w jej kierunku, jakby chciał sprawdzić czy żyje.
-Nie martw się. Nie zrobiłam jej krzywdy- zaśmiałam się po nosem- Nie wiem. Tak sobie po prostu chodziła po lesie, mrucząc coś pod nosem i jakby szukając czegoś- okrążyłam wolnym krokiem pnącza, zatrzymując się przy kasztance.
Jej sierść była zakurzona, brudna. Z oczu leciała ropa, choć nie wyglądała na chorą ani wychudzoną.
-A propos tych "zwidów" biegających za tobą w lesie... To spotkałam jednego- wymusiłam na ogierze aby na mnie spojrzał- Leżał martwy na ziemi. Trzeba wiedzieć, że po tym lesie nie można galopować sobie ot tak- prychnęłam rozbawiona.
-Obudzi się?- zapytał, w głowie rozmyślając nad moimi słowami.
-Jak wypocznie, owszem. Choć nie mam wcale ochoty na rozmowę z kolejną osobą, która w dodatku mówi na okrągło jedno słowo- znów przeniosłam spojrzenie na Renegade`a.

Renegade?
Co powiesz na osobę trzecią fabularną w opku? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz