Lekko zachichotałam na zachowanie ogiera, co go lekko zdziwiło. Jak było widać nie miał zbyt dużego pojęcia o klanach, lecz ja z kolei nie miałam pojęcia o stadzie. Przyznam że bardzo zainteresowało mnie to całe stado Mysterious Valley. Może bym do nich dołączyła? Może znajdzie się tu miejsce też dla mnie? Choć z drugiej strony... Czy będę się potrafiła odnaleźć w innym miejscu niż mój rodzinny dom? Tam wszystko i wszystkich znałam a tutaj jest dla mnie obcy świat.
Czy dam radę żyć w innym miejscu? Czy w ogóle jest miejsce dla kogoś takiego jak ja? Nie znam innego życia poza treningami z braćmi oraz spotkaniami i walkami z innymi, wrogimi nam klanami. Byliśmy tak zwanymi końmi ninja, które posługiwały się kodeksem honorowym tak jak ludzie. I chodź nie było mi dane poznać ludzi, to wiele złego o nich słyszałam... Mimo iż nie wszyscy byli źli! Inne konie się nas bały, bo posiadaliśmy umiejętności, które pozwalały nam cicho zabijać i zacierać ślady... Takie życie znałam. A teraz przyszło mi się zmierzyć z zupełnie nowym i obcym światem oraz stworzeniami, które w nim żyją. Byłam jednak zdesperowana i po tak długiej i wyczerpującej tułaczce, chciałam w końcu poczuć się w jakimś miejscu bezpiecznie i stabilnie, zwłaszcza po tych słowach, co usłyszałam od Qerida o ich stadzie. Czy jednak zostanę przyjęta do ich grona? Może będę musiała przejść jakiś test, tak jak było w naszych klanach, jeśli ktoś obcy chciał do nas dołączyć...
- Co Cie tak bawi? - spytał wciąż zdziwiony.
- Już Ci się przedstawiłam! - mówię rozbawiona - Mam na imię Rizetsu.... - przedstawiłam się ponownie.
- A... Myślałem że to może nazwa twojego klanu. - powiedział lekko zmieszany.
- W moich stronach także się wszyscy przedstawiamy lecz przeważnie wszystkie klany się znają, więc to zazwyczaj nie jest koniecznie... - mówię rozbawiona lecz po chwili powrócił mi normalny spokój - A.... Wasza alfa nie będzie zła, że wkroczyłam na wasze tereny? W końcu jestem obca a ja nie należę do waszego stada! Nie chcę żeby któryś z was mnie zaatakował... Zwłaszcza że teraz nie jestem w pełnej dyspozycji.... - mówię ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nagle zaburczało mi w brzuchu co mnie zawstydziło i lekko się spięłam. Mój żołądek po tak długim niejedzeniu, domagał się czegoś, co mógłby go zaspokoić oraz, co pozwoliło by mi odzyskać część nadwątlonych sił.
< Qerido? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz