-Spokojnie- odparłem, starając się mieć jak najbardziej opanowany ton głosu i wstałem na nogi, przez cały czas bacznie obserwując klacz.
I ja nie miałem co do niej pewności. Nie znałem jej i wiedziałem tylko tyle, że leżała ledwo żywa na ziemi w ciemną noc, a ja w pewien sposób uratowałem jej życie.
-Jeśli będziesz się denerwować zawroty nasilą się i nici z moich starań- zrobiłem krok w przód, lecz natychmiast się zatrzymałem, pozwalając jej na chwilę przemyślenia.
I chodź jej oczy posyłały mi nieufne spojrzenie, zarazem widziałem w nich nutkę strachu i braku stabilności.
-Jesteś... jesteś medykiem?- spytała, próbując w bezruchu stając na nogach, lecz jej ciało drżało. Spuściła wzrok, jakby wyczuwając, że mój spoczywa na niej.
-Nie, ale co nieco łyknąłem z medycyny z młodzieńczych lat. Ale nie posiadam żywiołu, który jest w stanie uzdrowić. Tak więc, proszę, połóż się. Raczej nie chciałbym abyś z całym impetem znów poleciała na ziemię- przez mój pysk przeleciał cień uśmiechu.
Klacz uniosła oczy, lustrując mnie uważnie. Próbowała się upewnić, znaleźć jakiś stabilny punkt sytuacji, ale wiedząc doskonale, że i tak nie miałaby szans, kiwnęła głową i oparła głowę o ścianę.
-Rozumiem, że jesteś zdenerwowana- podszedłem bliżej, przerywając moment krępującej ciszy- Już tłumaczę...- zacząłem szukać słów na w miarę sensowną odpowiedź- Obecnie znajdujemy się na terenach stada, które nosi dumną nazwę Mysterious Valley. To jego boczne tereny południowe. Akurat tak się złożyło, że zauważyłam jak leżysz na ziemi i ledwo zipiesz. Nie jestem obojętny na życie, dlatego musiałem znaleźć ci bezpieczne miejsce. W nocy nie jest tu zbyt bezpiecznie. A, że ta jaskinia była jedynym, odpowiednim miejscem, zaniosłem cię tutaj. Byłaś słaba, a rany wyglądały poważnie, więc od razu cię opatrzyłem. Za kilka dni będziesz mogła zdjąć opatrunki- wymówiłem to wręcz na jednym tchu, tym samym obserwując reakcję klaczy- I wybacz jeśli cię to zdezorientowało bądź przestraszyło. Nie mam złych zamiarów- myślę, że powinienem jej to oznajmić- I przy okazji... być może poczujesz się pewniej przez to... nazywam się Qerido i jestem członkiem tutejszego stada- posłałem jej pocieszający uśmiech.
Rizetsu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz