Miałam dzisiaj dzień wolny od pracy więc postanowiłam udać się na plażę, gdzie można było pooglądać przepiękne zachody słońca. Był tam taki mały klif, z którego można było właśnie podziwiać te wspaniałe zjawiska. Udałam się tam pospiesznie, galopując przed siebie. Wiatr rozczesywał moją bujną, czarną grzywę i ogon, a kopyta wystukiwały równy i harmonijny odgłos, uderzających kopyt o ziemię.
Poczułam wolność! Kochałam biegać! Po drodze minęłam parę koni ze stada których znałam, oraz Havanę i jakieś chyba nowe konie. Przywitałam się z nią w galopie krzycząc:
- Witaj Havano! - krzyknęłam radośnie.
- Witaj Almo! - odkrzyknęła z uśmiechem.
Pobiegłam dalej i lekko przyspieszyłam. Ucieszyłam się jeszcze bardziej, gdy poczułam pod kopytami piasek. Zaczęłam biec po brzegu morza, a woda rozbryzgiwała się na wszystkie strony. Po chwili byłam lekko mokra lecz nie przeszkadzało mi to, mimo iż wieczory były już bardzo zimne i czasami bywał też mróz. W końcu się zatrzymałam w wzięłam głębszy wdech zimnego, lecz orzeźwiającego powietrza do płuc.
Stanęłam na klifie i patrzyłam daleko w morski horyzont, na którym malował się przepiękny zachód słońca a na tafli wody, malowało się jego odbicie, dając wspaniały efekt! Gdy tak stałam, nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki... Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam jakiegoś konia. Po chwili uświadomiłam sobie że to jeden z nowo przebytych koni, które oprowadzała Havana.
< Jakiś koń, co dołączył do stada dopiero ? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz