Ogier wydawał się być przyjaźnie nastawiony, lecz ojciec mnie uczył, że nigdy niczego nie można być pewnym. Jednak z drugiej strony uratował mi życie... Może warto mu choć trochę zaufać? Oczywiście jak na razie tylko w minimalnym stopniu! Za wcześnie jest na to bym mu w pełni zaufała po zaledwie paru wymienionych zdaniach! Choć właściwie to on cały czas mówił... Położyłam się ponownie, lecz cały czas obserwowałam ogiera. Ulżyło mi w pewnym stopniu, że mogę odpocząć, bo nie potrafiłam się utrzymać na nogach dłużej niż chwilę.
- Miło mi Qerido! - powiedziałam już nieco spokojniej - Ja jestem Rizetsu i pochodzę z jednego z klanów wojowników, w dalekiej Japonii. - mówię spokojnie, lecz nie mówię mu wszystkiego.
- Aż z Japonii? Kawał drogi! - przyznał - Jak się więc tutaj znalazła nasza wojowniczka? Jeśli moge spytać? - spytał ostrożnie.
- Od razu mówię że nie mam złych zamiarów... Nawet nie wiedziałam że wkroczyłam na tereny jakiegoś tam stada! Nawet nie wiem ile się tułałam po świecie... - przyznałam.
- U was nie ma czegoś takiego jak stado? - spytał.
- Nie... - zaprzeczyłam - Można powiedzieć że jest coś podobnego do stada lecz to zupełnie co innego. U nas są klany. Każdy klan ma swoją rangę i pewien poziom. - tłumaczyłam - Im lepszy klan, tym masz więcej szacunku ze strony innych koni oraz jesteś lepiej wyszkolony w danej dziedzinie.
- Skomplikowane - przyznał.
- Dziękuję za ratunek lecz niestety będę pewnie musiała już iść... - mówię w końcu.
- A masz dokąd? - spytał.
- Cóż... Nie za bardzo - przyznałam.
- Zrobiłaś coś złego, że nie jesteś razem ze swoim klanem i znalazłaś sie tutaj? - spytał nagle podejrzliwie.
- Nie! - odparłam od razu - Nie chcę o tym rozmawiać... Wybacz ale za krótko się znamy, żebym mówiła Ci takie rzeczy - powiedziałam spokojnie, tak by go nie urazić. Nauczyłam się że lepiej nie denerwować nieznajomych, zwłaszcza jak nie jest się w stanie walczyć... Póki co, byłam skazana na jego łaskę! Stał przed wejściem do jaskini i tym samym blokował mi drogę ucieczki, a na walkę, byłam zbyt słaba...
- Oczywiście rozumiem! - odpowiedział wciąż spokojnie lecz uważnie mnie obserwował.
- Czy mógłbyś mi nieco opowiedzieć o tym całym stadzie? Co to tak w ogóle jest i jak się w nim żyje? Nie za bardzo wiem o co chodzi z tym, w waszych stronach... - spytałam się go ostrożnie. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że on także mi nie ufał, dlatego też zważał na wszystko co mi mówił. Pytanie tylko brzmiało takie: "czy on mówi prawdę?"
< Qerido? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz