Nagle zobaczyłam siwego ogiera galopującego radośnie w moją stronę. Gdy się nie zatrzymywał, a był już na tyle blisko, że o mało się ze mną nie zderzył, odskoczyłam w pewnym momencie. Momentalnie osłupiał, jakby to kompletnie zbiło go z tropu.
-Wszystko w porządku?- spytałam, uważnie mu się przyglądając i czując jak wzrok wszystkich koni w pobliżu kieruje się w naszą stronę.
-Tak, tak...- odparł, rozglądając się dookoła. Zachowywał się trochę dziwnie.
-Pewnie nie jesteś stąd, zgadza się?- wzięłam głęboki oddech.
-Nie, znaczy tak...- zakręcił się, po chwili milknąc, jakby zastanawiając się nad swoją odpowiedzią.
-Założę się, że dołączysz- była to w pewnym sensie moja rutyna- W takim razie, zapraszam na oprowadzanie- standardowa formułka i delikatny uśmiech, choć w głowie nadal latały mi myśli o raporcie. Jak tylko znajdę jakiegoś szpiega to poprzetrącam... oczywiście żartując sobie.
Ogier nadal wydawał się nieco zdezorientowany. Moja odpowiedź na jego pytanie czy go widzę, zaskoczyła go. Choć dla mnie było to oczywiste, niemal wyrwane z kosmosu, to jednak dla niego miało duże znaczenie.
-Powiedz mi...
-Jack- przedstawił się.
-Miło mi, Jack- uśmiechnęłam się- Havana. A więc, powiedz mi czemu tak bardzo zaskoczył cię fakt, że cię widzę?
Jack?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz