Stałem przez dłuższą chwilę, przypatrując się im w milczeniu z lekkim uśmiechem na pysku. Dopiero teraz bowiem z cała mocą dotarło do mnie, że nasza Vendela nie jest już małym, rozbrykanym i niezwykle ciekawskim źrebięciem, tylko dorosłą, piękną i lekko szaloną klaczą... Stała się bardzo podobna do mojej siostry, gdy ta była w jej wieku...
Z tych rozmyślań wyrwało mnie pohukiwanie sowy zaczajonej na którymś z licznych konarów pobliskiego dębu.
-Spodziewałem się tego.- oznajmiłem.- Od samego początku sprawialiście wrażenie bratnich dusz. Nie spodziewałbym się jednak, że wyznacie sobie swe uczucia tak szybko.
-I nie stałoby się tak, gdyby nie rozmowa z Panem.- stwierdził Odium.
-Miło mi to słyszeć, ale skoro należysz teraz do rodziny, wolałbym, abyś mówił mi po imieniu.
-Naprawdę mogę?- spytał wyraźnie zdziwiony.
-Oczywiście. - zapewniłem go i dodałem.- Zresztą forma, której użyłeś w ogóle do mnie nie pasuje, ponieważ mimo swojego wieku, wciąż nie czuję się dorosły.
-I nie sprawiasz takiego wrażenia.
-Tym lepiej dla mnie, a tak w ogóle byliście już z tą wiadomością u Alestrii i Mystic'a?
-Jeszcze nie.
-W takim razie chętnie się z Wami do nich udam. To znaczy, jeśli moje towarzystwo nie będzie Wam przeszkadzać.
<Odium?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz