Kiedy wyszedłem z jaskini, z radością nabrałem powietrza do płuc. Całą noc padało, a świat po deszczu jest niesamowity!
Planowałem zwiedzić dziś tereny. Alfa co prawda proponowała mi oprowadzenie, ale odmówiłem - Havana pewnie i tak ma masę obowiązków, a poproszenie kogoś innego też nie wydawało mi się najlepszym pomysłem. Uśmiechnąłem się do siebie i nie marnując więcej czasu wyszedłem z jaskini.
po drodze kilka koni zatrzymywało na mnie swój wzrok, ale nie na długo. To w końcu duże stado, a noei są na porządku dziennym. Na ciekawskie spojrzenia odpowiadałem pogodnym uśmiechem i kontynuowałem spacer.
Kiedy znalazłem się na wielkiej polanie w środku lasu, naszła mnie ochota aby po ścigać się z wiatrem, którego dzisiejszego dnia nie brakowało. Ruszyłem galopem co chwilę radośnie brykając. Ależ mi tego brakowało!
- Hej, co tam robisz? - usłyszałem za sobą.
Zatrzymałem się i spojrzałem w tył Z lasu wyłoniła się sylwetka konia, który biegł w moim kierunku uśmiechem na pysku.
- Och, wybacz, pomyliłam cię z kimś.
- Nie szkodzi. - zawahałem się. Mam nadzieję, że nie tego, co robiłem przed chwilą. - Jestem Lucario, z kim mam przyjemność?
< Ktoś? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz