Przyglądałem się karej klaczy. Jej oczy nie ukazywały żadnych emocji. Wydawała się być pustą kulą, która tylko toczy się po tej ziemi. Nie potrafiłem również zrozumieć dlaczego wydawała się być taka zimna i odległa, każdy z nas miał przecież jakieś uczucia. Niektórzy skrywają je bardzo głęboko, jednak przychodzą dni, kiedy emocje próbują znaleźć ujście i wychodzą na światło dzienne.
- Może spędzimy ten dzień razem? - pytam dość bezpośrednio klaczy. Spoglądam lekko w bok i widzę kasztanowatego ogiera, który nam się przygląda. W mojej głowie pojawia się myśl, która wprawia mnie w niemałe zakłopotanie. Nie mogę przegrać tego zakładu. Nienawidzę i nie umiem przegrywać. Przesuwam swoje spojrzenie w stronę Lilith, która wydaje się być pogrążona w myślach,
- Wiem, że nie masz nic lepszego do robienia, a uwierz mi, niejedna marzy o tym, aby spędzić dzień z tak wspaniałomyślnym ogierem jak ja - mówię, gestykulując przy tym wyniośle głową.
<Lilith? Wybacz, ale po takiej przerwie nie potrafię napisać nic lepszego:/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz